Sajgon, sajgonem, ale chociaż coś się dzieje
Łucjanka nadal ma wysięk z oczu, zastrzyki znosi dzielnie, jej rodzinka dopytuje jak zdrowie ich śliczności

kupki na szczęście od wczoraj ładniejsze, już mała nie biega do kuwety po kilka razy dziennie, oby to się utrzymało

w niedzielę ostatni zastrzyk i kontrol wiec zobaczymy.
Kuleczka roznosi dom z Filusiem

dalej przemyka sycząco, ale na rękach jak zawsze mry mry...w ncy przychodzi i kładzie się w nogach, nic dziwnego jak wszyscy w sypialni to ona też. Dziś mnie Artur obudził, by mnie wyzwolić, bo na mnie Milka, Filuś i Łucja

obudził mnie bym się przełożyła na bok strącając tym samym te kocie zwłoki z mych cycków i brzucha, domyślając się, że może być mi niewygodnie.
Filuś parchatek jakby troszkę lepiej z oczkami, już tak nie ropieją, parchy na skórze na łebku jak były tak są, choć po szczepionce więcej nie wyskoczyło. Mam nadzieje, że Łucji nie zarazi
Milka zaprzestała złośliwości i nie wali do wanny uffff
A Rudka jak zawsze najgrzeczniejsza w stadzie i jest bezproblemowym puchatym stworem, co to te kocie futra czasem pogoni, by zabawa była
O takie wieści u nas
