Byłam z Jasiem w odwiedzinach w jego przyszłym domku - powitała go nowa Duża z malutką Dużą

Już były kupione kiełbaski kocie i zabawka na pierwsze spotkanie z Jaskiem, tylko kociak musi do nich dorosnąć

Jasiu troszkę wystraszony, tyle przestrzeni, hałas, obcy ludzie ... 2,5 roczna dziewczynka, której kotek bardzo się spodobał, była delikatna i zachwycona kociaczkiem, ale jak Jaś na widok psa cichutko syknął, dziecko dostało histerii - bo Jaś zje jej psa !

Mama na szczęście zbagatelizowała, stwierdziła, ze nie ma co sie przejmować, dziecko sie przyzwyczai. Piesek to shitzu, patrzył na kociaka z ciekawością, nawet nie drgnął (był za barierką).
Boję się oczywiscie, bo to ich pierwszy kot, a Jasiu jest naprawde malutki. Ten dom taki wielki się przy nim wydał ... Boję się, że im przypadkiem wybiegnie do ogrodu i dalej, a wtedy zginie

Dookoła pola kukurydzy, fajne miejsce do buszowania dla kota - ale dorosłego. Po sąsiedzku Jasiu bedzie miał kocura kastrata, już się zapoznali
Myślę, ze to będzie jednak dobry dom.
Wczoraj Jasiek był na kontroli u weta - waży juz 1250g! A mi się wydawało, ze on w ogóle nie rośnie

W kojcu wydaje się taki malutki i spokojny, za to wpuszczony do duzej klatki do Marchewy rozrabiał równo z kumplem

Skakał i wspinał się po sciankach klatki jak wiewióra, podgryzał i przewracał Marchewę

Był bardzo szczęśliwy mając kumpla do zabawy

Za tydzień szczepienie i zaczniemy sie umawiać na przeprowadzkę.
Marchewa też był wczoraj u weta - oczka nadal podpuchnięte, trzeba nadal zakraplać. Na szczęście pod lampą "nie świecił", więc microsporum nie rozsiewa, ale zmianę na karku trzeba smarować. Wygląda jak odczyn po zastrzyku
Wczoraj dowiedziałam sie od jednej z pań z działek, że MC tułał się po działkach przynajmniej 3 dni wcześniej (przed znalezieniem). Podobno biegał za każdym i płakał, nawet za samochodami biegł

Pani nawet go złapała i myślała co zrobić, ale wypuściła

A wczoraj przyszła do mnie zapytać, czy przypadkiem nie jest u mnie, bo ona by go na wieś wzięła
Podziękowałam za troskę.
Dowiedziałam się przy okazji, ze w ubiegły poniedziałek był jeszcze czysciutkim kotkiem, nie miał pcheł i nie był zapłakany, czyli te 3 dni wystarczyły, żeby go tak pchły oblazły ...
W samochodzie bardzo płakał, moze mu się autko źle kojarzyło? Bo wszystko wskazuje na to, że ktoś go na działkach porzucił. Może przywiózł samochodem?
Biedny kocio, mam nadzieję, ze znajdzie fajny dom.