Kasiu! miło było Cię znowu zobaczyć, Hania - miło poznać!
moje ubranie wczoraj mało łapankowe raczej, ale prosto z pracy jechałam

ten biały klusek to facio pełną gębą! przecudny! szkoda, ze domków nie ma, bo on by się nadał do adopcji. najmniejszy i najodważniejszy ze wszystkich kurdupelków, daje się brać na ręce i mruczy.
co do określania płci, to Georg-inia kiedyś podesłała mi świetną fotkę poglądową i od tej pory wiem o co w tym się rozchodzi... poszukam , to Wam dziewczyny podrzucę

za działanie dla Kasi i Hani - czapki z głów. ukraina jest nie do zdarcia, narąbana jak patefon skutecznie uniemożliwiła zrobienie czegokolwiek... w ogóle współpraca ludzi na poziomie bliskim zeru... dobrze, że chociaż koty w miarę współpracują...
ja tam byłam coś może koło godziny, dziewczyny znacznie dłużej i nie pierwszy raz - podziwiam! myślałam, że mnie tak nie ruszyło, ale jednak nerwy łatwo mi się udzielają, co koncertowo sobie i innym udowodniłam odjeżdżając. jak blądyna ubzdurałam sobie, że Łagiewnicka w tamtym miejscu jednokierunkowa i skręcając w lewo pojechałam po lewym pasie (pod prąd oczywiście). dopiero po chwili się zorientowałam, że tą razą blądynka w mojej głowie zwyciężyła i trza ją pogonić, po czym zmieniłam pas na właściwy... ech... gooopiam...
