Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie maja 20, 2012 21:33 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

A co Lidziu u Ciebie?

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Nie maja 20, 2012 21:51 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Ech szkoda gadać , Wacuś miał dwa ataki agresji teraz mi mruczy na kolanach ...Byłam po sunie z lasu u nas w tym syfie i jak dwa lata temu chodziłąm tam zanim mi zakazano wstępu był tam piesek czarny średni chodziłam z nim na spacery widział a dziś jak po szłam po tą moją kupiłam każdemu po kiełbasie i ten piesek jest ślepy nie jest stary nie wiem co się stało :cry: i myśle ktoś mu coś zrobił a moja sunia z lasu nawet nie miała wody :cry: .Zawiozłam sunie do hoteliku zaszczepiłam ją , ma krople oko stary uraz brwi bardzo wywinięte do środka , we wtorek do weta i sunia też przyjedzie na badanie z tym okiem i wpłaciłam do niej na hotelik przeszło połowę .A teraz myśle o tym ślepku :( sam w brudnym kojcu a ludzie tam bez serca , jutro bede dzwonić coś szukać , psina nawet na sto procent nie był badany a może ma szanse na wzrok. :(

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Nie maja 20, 2012 22:08 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Jak Ty to wszystko ogarniasz? Czy Twoja doba jest dłuższa od mojej? Sąd na to bierzesz siły? Może jesteś z żelaza? Jesteś niesamowita. Współczuję i podziwiam.
Trzymaj się Lidziu, jestem chociaż duchem z Tobą i Twoimi zwierzakami.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Nie maja 20, 2012 22:12 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Nie ogarniam i boje się nowego dnia i nowych znajd :( Miłego odpoczynku ..

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Pon maja 21, 2012 20:50 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Dzisiaj spotkała mnie straszna przykrość. Zostałam potraktowana ohydnie przez kobietę która przywiozła mi Mizię i Mambę.
Kiedy je przywiozła, obiecywała pomoc a kiedy okazało się że mają białaczkę, zapewniała wielokrotnie że da mi pieniądze na testy. Więc ja naiwna, pytałam kilkakrotnie o te 300 zł. Zawsze miała wymówkę, że teraz nie ma bo samochód się zepsuł, że jak mąż przyjedzie z trasy to mi da, bo on trzyma kasę, to że nie ma czasu. Więc ja zdenerwowałam się, bo widzę że baba robi uniki i napisałam maila. Wklejam go:

Proszę Panią
Przede wszystkim pisząc do kogoś, wyraz “Pani” piszę się z dużej litery. Tego nakazuje szacunek dla drugiej osoby. Tak, ja również pisałam z małej litery, ale dopiero po tym, kiedy Pani pierwsza napisała do mnie małą literą. Ale to drobiazg. Trudno.
Jeśli chodzi o kotki, to rzeczywiście ja chciałam je zabrać i to była moja decyzja. Tylko proszę sobie przypomnieć, że chciałam jedną kotkę. Ponieważ sytuacja była taka, jaka była, złapała się inna, a zaraz potem czarna, nie było innego wyjścia. Musiałam zabrać obie.
Ale proszę sobie przypomnieć swoje i męża słowa, cyt: “Nie zostawimy pani samą z tym, pomożemy” Zapłacimy za testy. Jeszcze wtedy nikt z nas nie wiedział, że mają białaczkę.
Po co pytała Pani jakie karmy podaję kotom? Po co obiecywała, że przywiezie. Po co nalegała Pani na takie drogie testy, kiedy okazało się, że są bardzo chore? Po co umawiała się na którąś tam niedzielę, że podjedzie i poda pieniądze na testy?
Pani swoje pieski kupiła w hodowli, ja koty ratuję. To jest zasadnicza różnica. I nikt nie przewidział, że mają białaczkę. Być może wiedząc o tym nie zdecydowałabym się na ich wzięcie. Chyba powinnam je od razu uśpić, unikając w ten sposób tej sytuacji, jaka zaistniała.
Przez moje mieszkanie przeszło mnóstw kotów, ale takich chorych nie miałam nigdy. Czy, gdyby Pani wiedziała, że Pani pieski są chore, zdecydowała by się je kupić – na pewno nie.
Więc proszę nie pisać bzdur, że powinnam liczyć się z kosztami utrzymania kotów, skoro mam doświadczenie. Pani chyba nie chce zrozumieć różnicy pomiędzy kosztami utrzymania a kosztami leczenia takich kotów.
W takim razie wyjaśnię Pani.
Koszty utrzymania, to kupno karmy i to wszystko.
Koszty pozostałe to:
- sterylizacja – koszt jednej kotki to ok 150 zł (jedna była już w ciąży)
- szczepienia - koszt dwóch kotek to 200 zł
- pierwsze testy – koszt 140 zł
- testy PCR – koszt 300 zł
- koszt leczenia białaczki na dwie kotki to ok. 3600 zł (interferon zwierzęcy)
Poza tym, takie koty będą łapały różne choroby, których kosztów leczenia nie da się przewidzieć.
Razem kotki kosztowały mnie do tej pory 4390 zł.
Czy to coś Pani mówi??????
Ale skądże, ważne że “pomogliście Państwo” wyratować biedne koty. I chwała wielka za to, pewnie już wszyscy znajomi wiedzą jak pomogliście Państwo tym kotom.
Ja również mam auto do naprawy, lecz ważniejsze są dla mnie kotki. Są pewne priorytety, dla mnie pierwszą sprawą jest życie kotek.
I jeszcze jedno. Nigdy nie przypominałam Pani o kosztach utrzymania, jedynie chciałam wyegzekwować od Pani obiecywane wielokrotnie marne 300 zł.
Wobec Pani postawy, rezygnuję z obiecanej “pomocy” i zwalniam z obietnicy. O zdrowie kotek nigdy Pani nie pytała, więc nie widzę potrzeby informowania o skutkach leczenia, o tym czy kotki żyją i w jakim są stanie.
Pieniążki proszę przeznaczyć na śliczne kokardki dla yorków, które pewnie będą kosztowały nie mniej niż 300 zł.
Żegnam i życzę zdrowia Państwu i yoreczkom.

Dzisiaj dostałam od niej odpowiedź
Wklejam:
Witam Panią.

Przede wszystkim nie używa się określenia dużą lecz wielką literą, taka forma obowiązuje w języku polskim.

W sprawie kotek, Pani postawa jest karygodna,pod pretekstem pomocy zwierzętom usiłuje Pani naciągać ludzi na pieniądze. Od początku sprawa kotek była jasno przedstawiona, nikt nigdy nie obiecywał pokrycia kosztów utrzymania czy też leczenia kotów. Świadomie podjęła się Pani przyjęcia kotków, teraz pokazała Pani swoim zachowaniem prawdziwy brak odpowiedzialności, zwierzęta to nie rzeczy, które bierzemy pod wpływem impulsu, to istota żywa, która potrzebuje opieki do końca swojego życia, więc będąc świadomą braku środków finansowych na utrzymanie zwierząt i tak przyjęła je Pani do siebie, nie wiem co Panią kierowało przy podejmowaniu decyzji, na pewno nie dobro zwierząt, w przypadku kiedy nie można zwierzęta zapewnić pełnej opieki, rezygnuje się z przyjęcia ich, a na pewno inni ludzie, którym na prawdę zależy na zwierzętach, a nie na własnych korzyściach materialnych,przyjęli by je pod swój dach. Ja decydując się na dwa psy rasy yorkshire terrier, dokładnie przemyślałam koszty związane z ich utrzymaniem, dopiero w tedy świadomie i z pełną odpowiedzialnością dojrzałej osoby, podjęłam decyzje o ich zakupie.
Pani mail był wysoce niestosowny, a Pani zachowanie pozbawione klasy, dlatego zgadzam się z Panią o zaprzestanie utrzymywania wszelkich kontaktów.

Jeżeli chodzi o finansową pomoc zwierzętom, zapewniamy ją tylko i wyłącznie po przez fundację, tylko w ten sposób mamy pewność iż wpłacone pieniądze zostaną przeznaczone na pomoc zwierzętom a nie na przyjemności innych ludzi.

Pozdrawiam
D. Baran

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pon maja 21, 2012 21:58 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Co za babsko jak ona do ciebie trafiła i ten jej email , to jakaś bogata damulka pewnie bo one tak się zachowuja .I ona pisze że kocha zwierzeta .Nie mart się zołzą głupia jest i tyle tylko ze już kasy nie odzyskasz od niej :( Co za ludzie na około sama podłość ....

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Wto maja 22, 2012 12:52 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Konwersacja z taką panią jest zbyteczna, do niczego nie prowadzi, ona zdania nie zmieni, utwierdzona w jego słuszności i własnej wyjątkowości. Można sobie tylko nerwy zszargać. Ja już się nauczyłam z głupimi ludźmi nie rozmawiać, bo mi szkoda mojego zdrowia. Odpuszczam. Mój spokój ducha jest dla mnie ważniejszy niż skazane na bezwzględną porażkę próby pokazania babonowi, że nie ma racji.
Jeszcze nie raz oszukasz się na ludziach, takich jest wielu. Niech idą swoją drogą, a na moją nie wkraczają.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto maja 22, 2012 14:07 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Ten babsztyl jednak zabrał mi trochę zdrowia i nie spałam przez nią całą noc. Po prostu, nie umiem sobie wyobrazić, jak można być takim podłym człowiekiem i posunąć się do zniesławienia drugiej osoby. Gdybym była inna, już dziś pobiegłabym do sądu założyć jej sprawę o obrazę, pomówienie, zniesławienie i mam mnóstwo osób, którzy byliby świadkami. Zniszczyłabym ją, ale rzeczywiście, szkoda nerwów. Jedynie odpisałam jej na ten paszkwil, żądając słów przeprosin.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto maja 22, 2012 21:29 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Dzisiaj kotki dostały drugi zastrzyk z pierwszej serii interferonu. Mizia i Mamba cały czas przybywają na wadze, w związku z tym rośnie również koszt interferonu, bo jest przeliczany na masę ciała. Śmiałyśmy się, że trzeba kotki odchudzić, wtedy leczenie będzie tańsze. Jeszcze trzy zastrzyki i przerwa, w czasie której ponowne testy PCR. Zobaczymy wtedy jak kotki reagują na interferon.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt maja 25, 2012 10:53 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Właśnie wróciłam z dziewczynkami z ostatniego zastrzyku pierwszej serii interferonu. 4-tego czerwca zaczniemy drugą 5 dniową bieganinę na zastrzyki.
Na szczęście źle zrozumiałam z testami. Kolejne będą dopiero po zakończeniu wszystkich 3 serii. To dobrze, bo koszty wzrosły by znowu.
Kotki są już zmęczone codziennymi jazdami do weta, buntowały się trochę, teraz będą miały chwilkę oddechu i ja także.
Czują się doskonale, nie widać u nich choroby, jedzą, tyją i bawią się :D

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt maja 25, 2012 10:58 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

lidka02 pisze:Co za babsko jak ona do ciebie trafiła i ten jej email , to jakaś bogata damulka pewnie bo one tak się zachowuja .I ona pisze że kocha zwierzeta .Nie mart się zołzą głupia jest i tyle tylko ze już kasy nie odzyskasz od niej :( Co za ludzie na około sama podłość ....


Babsko dalej mi chce zepsuć opinię, bruździ gdzie się da. Cały czas oskarża mnie o wyciąganie korzyści z kotów. Jak ja mam tego dosyć. Ohyda, brzydzę się tą babą. Co ona wie, jak można być tak podłą osobą. Zarobiłam od jej kotek ponad 4 tys. ale w plecy, ona tego nie przyjmuje do wiadomości.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt maja 25, 2012 22:57 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Mamba odpoczywa po szaleństwie

Obrazek

Mizia obserwuje komara, zaraz będzie polowanie

Obrazek

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob maja 26, 2012 13:32 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

A ja dziś zdiagnozowałam u działkowego Karolka białaczkę. Tak więc mam sześć białaczkowych kotów w domu. Żaden nie zaraził się od siebie nawzajem. Karolek był izolowany od moich białaczkowych, przyszedł z wirusem z działek. Na podstawie tego widać, jak powszechną chorobą jest białaczka, jak często występuje.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob maja 26, 2012 20:44 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

No właśnie. Moja weterynarz mówi, że teraz bardzo panuje białaczka. Co ktoś przychodzi z bezdomniakiem, to zaraz białaczkowiec. Aż strach pomyśleć, ile ich biega i zaraża kolejne. Podobnie było, kiedy brałam z działek cztery maluchy i dwa półroczne. Wtedy panowała panleukopenia. Z nich wszystkich jeden przeżył, a jedna kotka o dziwo nie zaraziła się. Cztery maluszki nie udało się uratować. Panleukopenia ustąpiła teraz białaczce. Tragedia.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto maja 29, 2012 9:39 Re: Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Niedługo z moimi FeLV-kami zamieszka kolejny. Tym razem kocurek Pimpuś. Złapał się do klatki-łapki, zamiast innego. Ale to uratowało go. Okazało się, że Pimpek był bardzo chory, skrajnie wyczerpany, odwodniony, wychudzony. Natychmiast dziewczyny z Kociej Przystani zajęły się kocurkiem, zamieszkał w ich kociarni. Pod ich troskliwą opieką Pimpuś dochodził do zdrowia. Leczenie przyniosło dobre wyniki, lecz testy ujawniły białaczkę. Do tego dostał jeszcze grzygicy, sierść wychodziła garściami. Teraz przechodzi intensywne leczenie grzyba, dokarmianie, anemia ustąpiła, zaczyna porastać nowym futerkiem, robi się z niego śliczny kocurek, zupełnie niepodobny do siebie, kiedy to złapał się do łapki. Po wyleczeniu grzybka, Pimpuś dołączy do moich białaczkowych kotek.

Tak wyglądał na początku leczenia

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Pimpuś obecnie, piękny o ślicznych zielonych oczkach

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano Wto maja 29, 2012 21:50 przez iwoo1, łącznie edytowano 3 razy

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości