Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt lis 04, 2011 17:46 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Karena pisze:
Karena pisze:Zgłaszam się na wątku. Napiszę szczerze - DT dać nie mogę. Pojechać do Łaz też nie bardzo - mam małe dziecko, poza tym nie mam prawa jazdy i ciężko mi się wyrwać.
Dam cynk Dyktaturze, może wspólnie coś wymyślimy, tylko najważniejsze - przy którym ośrodku jest ten kotek?
Czy on jest oswojony?


Już na początku wątku szczerze napisałam, jak z mojej strony wygląda sytuacja. Poprosiłam TZ i pojechał z nami do Łaz, ale teraz nie może pojechać. Zresztą już z EVĄ rozmawiałam o tym przez telefon po powrocie z Łaz.


Wszystko jest zrozumiałe, tylko wobec tego nie bardzo rozumiem w jaki sposób chciałyście kotu pomóc,
chyba że w grę wchodziło jedynie zrobienie dla niego i postawienie budki w miejscu bytowania ?
Ale aby budkę postawić, to też trzeba pojechać ją zawieźć, więc może zamiast tego, pojechać z transporterem po kota......
Dyktatura jest w stowarzyszeniu "Kundelek", na pewno ktoś ma auto....Tylko do Łaz i z powrotem do Koszalina, skąd by już go Aga zabrała do Kołobrzegu.....
Jest też TOZ, nie wierzę aby odmówili takiej jak wyżej podałam pomocy.....
Ja nie wiem, naprawdę, o co tu chodzi, skoro są jednak jakieś możliwości......
W każdym razie moje schronisko czeka na kota.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Pt lis 04, 2011 22:00 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Proszę nie kłóćmy się, to ja założyłam wątek pomimo 600 kilometrowej odległości dzielącej mnie od kotka. Ta moja pomoc to rzeczywiście tak cudzymi rękoma, za dobre rady troszkę mi się dostało więc staram się na wątku zanadto nie udzielać, mimo że sama go założyłam. Myślę że na pewno można się dogadać, tylko na spokojnie bez emocji bo wszystkim nam chodzi o dobro kotka.
Może by go jakoś nazwać?

tosiatosia1

 
Posty: 441
Od: Czw sie 25, 2011 12:59

Post » Sob lis 05, 2011 6:20 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

tosiatosia1 pisze:Proszę nie kłóćmy się, to ja założyłam wątek pomimo 600 kilometrowej odległości dzielącej mnie od kotka. Ta moja pomoc to rzeczywiście tak cudzymi rękoma, za dobre rady troszkę mi się dostało więc staram się na wątku zanadto nie udzielać, mimo że sama go założyłam. Myślę że na pewno można się dogadać, tylko na spokojnie bez emocji bo wszystkim nam chodzi o dobro kotka.
Może by go jakoś nazwać?

Kotek ma "robocze" imię : kotek z Łaz.
Tosia, źle odebrałaś wypowiedzi : to nie kłótnia, bo nie ma o co, to tylko jakieś niedomówienie.
Wszyscy by chcieli pomóc, ale nikt nie bardzo wie jak.....
Znaczy się, ja się trzymam tego co od początku ze swojej strony deklarowałam, czyli wymierną pomoc, ale jak to określić : "jako finał".
Między Koszalinem a Łazami (to jest niedaleko) jeździ bus, to we dwie (raźniej i łatwiej) Karena i Dyktatura mogłyby nawet busem pojechać , zabierając nieduży transporterek. W Koszalinie Aga by go odebrała.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Sob lis 05, 2011 17:07 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Cała bieda w tym że nie tak łatwo kotka spotkać, i że jego sytuacja jest niejasna, niby ma właściciela ale to gorzej dla kota niż gdyby go nie miał. Myślę jednak że jakoś uda się zorganizować pomoc dla niego.

tosiatosia1

 
Posty: 441
Od: Czw sie 25, 2011 12:59

Post » Sob lis 05, 2011 20:22 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

tosiatosia1 pisze:Cała bieda w tym że nie tak łatwo kotka spotkać, i że jego sytuacja jest niejasna, niby ma właściciela ale to gorzej dla kota niż gdyby go nie miał. Myślę jednak że jakoś uda się zorganizować pomoc dla niego.


Byłam dzisiaj w Łazach na ul.Leśnej pod "Solarisem", od strony zagajnika.
Byłam przygotowana na wyłapanie kota, zaopatrzona w transporter (w aucie), w siatkę (w dłoni) i dobrą saszetkę.
"Pokiciałam" i kot przyszedł do mnie na drogę, wyszedł z terenu "Solarisa".
Nie wiem w którym roku robione były fotki tego kota (bury, szerokopręgowany, duża głowa, niekastrowany),
bo ten na prezentowanych fotkach rzeczywiście wydaje się jakiś zabiedzony.
Kot, który do mnie przyszedł, łudząco podobny był do tego na fotkach, nawet biała półpręga przed końcówką ogona się zgadzała.

Ale ten, który do mnie wyszedł....nooo, ja dawno nie widziałam tak dobrze odżywionego, wręcz grubego kota !
Grzbiet szeroki, ani jedna kostka przy głaskaniu się nie odznaczała, a brzuchem prawie po ziemi kołysał....
Wielka, szeroka głowa, pod ogonem...wielkie "niekastrowane".....
Sierść błyszcząca, mięciutka, ani trochę nie zmierzwiona.
Owszem, jak mu otworzyłam saszetkę, to rzucił się do jedzenia i ją pałaszował. Ale mam doświadczenie z moimi własnymi : jak mnie tylko zobaczą, to jakby nie jadły 3 tygodnie - zaraz bardzo głodne wszystkie !
Mój mąż, z którym tu byłam (wyciągnęłam go w ramach "spaceru" i dopiero na koniec zorientował się, dlaczego "spacer" zawiódł nas akurat tutaj....), przyglądając się kotu, powiedział : wiesz, nawet nasze koty, przy takim dobrobycie, jaki u nas mają, nie są takie grubaśne.......
Kot nie wyglądał na takiego, który nie ma się gdzie schronić gdy zimno albo pada deszcz, bo sierść ma gęstą, lśniącą, czystą i miękką.
Przyznam, że byłam mile zaskoczona wspaniałą kondycją "chorego biedaczka potrzebującego pomocy"......
Nie wiem co mam myśleć, bo ten kot na pewno nie potrzebuje żadnej pomocy, na pewno jest super zdrowy, doskonale odżywiony.
To kot kilkuletni , może ma 6, może 7 lat, ale widać, że akurat jemu niczego do szczęścia nie brakuje i zabranie go stąd do schroniska byłoby wielkim nieporozumieniem..
Żadnego innego kota tutaj nie widziałam, żaden inny z terenu "Solarisa" nie przybiegł na "kicianie".
Próbowałam się upewnić (telefon do Dyktatury) czy na tym terenie jest może więcej takich kotów, czy może to jakiś inny kot.
Dowiedziałam się, że innych kotów tu nie ma , więc to ten, dla którego wołano o pomoc.

Może fotki były robione kilka lat temu, może kot był wtedy chory, może nie jadł i dlatego był chudy ( na fotkach tak wygląda) ?
Ten, którego tu spotkałam, nie potrzebuje niczego, prócz zostawienia go w miejscu, które widać że mu sprzyja.
Jestem przekonana, że nawet budki nie potrzebuje i by z postawionej dla niego, nie korzystał, że ma swoje stałe miejsca schronienia, choć niekoniecznie w salonie na kanapie.....

Ja na tym kończę sprawę "kota z Łaz", bo jeżeli to ten kot, to całe szczęście , że się go na siłę nie wywiozło stąd do schroniska. Mogłam go z łatwością wyłapać, ale tego nie zrobiłam, bo nie ma takiej potrzeby.
Gdyby mi takiego błyszczącego grubasa przywieziono jako "chorego, zagłodzonego , biedaczka", to bym poprosiła o odwiezienie go z powrotem tam, skąd przybył, bo widać, że krzywda się jemu na pewno nie dzieje.

Zrobiłam komórką fotki temu kotu, ale nie umiem "wrzucać" na forum. Mogę jedynie przesłać je mmsem z mojej komórki, na inną - gdyby ktoś miał życzenie i chciał je obejrzeć.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Sob lis 05, 2011 20:58 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Czyli jednak właściciel Solarisa mówił prawdę, kiedy twierdził, że kot jest dobrze karmiony i niczego mu nie brakuje. W takiej sytuacji uważam tak jak p. Grażyna, że nie ma sensu go stamtąd zabierać. Ewentualnie można zrobić tę budkę i zawieźć do Solarisa.
Fado [*] 27.02.2019 r., Rysiek [*] 15.10.2023 r.

Karena

 
Posty: 4729
Od: Czw wrz 20, 2007 20:09
Lokalizacja: Koszalin

Post » Sob lis 05, 2011 21:48 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

No tak, to wiele zmienia, nie wiem co o tym myśleć, Eva widziała go latem mógł być chudy na zimę się podpasł, kot mojej mamy latem chudy zawsze a na zimę przybiera ze 3 kg, robi się taki misiek a karmi go zawsze tak samo, może stąd te niejasności. Jeśli Grażyna jest przekonana że to ten kot to myślę że budka była by najwłaściwszą pomocą dla niego. Jeszcze chciałabym by Eva napisała co o tym myśli i zamknę temat.

tosiatosia1

 
Posty: 441
Od: Czw sie 25, 2011 12:59

Post » Nie lis 06, 2011 6:09 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

tosiatosia1 pisze:No tak, to wiele zmienia, nie wiem co o tym myśleć, Eva widziała go latem mógł być chudy na zimę się podpasł, kot mojej mamy latem chudy zawsze a na zimę przybiera ze 3 kg, robi się taki misiek a karmi go zawsze tak samo, może stąd te niejasności. Jeśli Grażyna jest przekonana że to ten kot to myślę że budka była by najwłaściwszą pomocą dla niego. Jeszcze chciałabym by Eva napisała co o tym myśli i zamknę temat.

Niech się inni wypowiedzą, ale ja z kolei mam te same wątpliwości, co Dyktatura: czy właściciel w ogóle zgodzi się na postawienie takiej budki, która , wiemy, że nie zdobi posesji za bardzo, a jak wstawi gdzieś w krzaki, to kot wcale nie będzie do niej chodził.

Co do grubienia kotów na zimę, to się zgadza, bo i sierść robi się tym podwórkowym odpowiednio gęsta. Ale warunek : że kot jest na tyle dobrze karmiony, że ma z czego przybrać na zimę. Ten, którego widziałam, na pewno ma wystarczająco dużo jedzenia (to tłumaczy, dlaczego właściciel nie przyjął karmy w podarunku dla kota, bo uznał że nie ma takiej potrzeby).

Ja myślę, że budka też nie jest kotu potrzebna, bo posesja jest duża, ma dużo różnych miejsc, zakamarków.
Może niech na temat sytuacji kota jeszcze raz się wypowie osoba, która zgłosiła jego problem : widziała go latem chudego , była tu dłużej niż np. ja przez pół godziny, obserwowała sytuację, widziała posesję (ja tylko przez płot).
Niech się wypowie, co sądzi, co ją zaniepokoiło, jak rzeczywiście kot latem wyglądał : czy na chorego ? Bo jeżeli ten kot jest tu po prostu tylko "samotnym przytulakiem", to ma szczęście : wiele kotów lubi mieć tylko dla siebie całe terytorium. Ale warto dowiedzieć się czegoś więcej od osoby zgłaszającej problem kota.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Nie lis 06, 2011 10:45 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Kierownik jaki jest każdy kto miał przyjemność z nim rozmawiać wie, ale jak zaproponowałyśmy budę to obiecał postawić obok kotłowni.
Czekam na decyzję, czy robić budkę i zawozić do Łaz czy Karena ma odesłać pieniądze.

Dyktatura

 
Posty: 11911
Od: Pon paź 12, 2009 8:40
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 06, 2011 14:14 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Grażyna-kg napisała[quote][/quote]:;Pokiciałam" i kot przyszedł do mnie na drogę, wyszedł z terenu "Solarisa".
Nie wiem w którym roku robione były fotki tego kota (bury, szerokopręgowany, duża głowa, niekastrowany),
bo ten na prezentowanych fotkach rzeczywiście wydaje się jakiś zabiedzony.

Tak jak mnie poproszono wypowiem się ,fotki robione były w tym roku w sierpniu ,a dokładnie od 5 sierpnia spędzałam urlop w SOLARISIE ,wtedy to pogoda była nie sprzyjająca (chłodno i mokro ) kot sam mi wyszedł na drogę i znacząco potrzebował pomocy bo tak jak pisałam był przeziębiony , wtedy też zwróciły moją uwagę jego blizny i całkiem niezagojone pogryzienia na głowie i szyi ( bo tak jak stwierdził właściciel z głupim uśmieszkiem: " a jak on tutaj walczy i gryzie
inne koty" .Dlatego stwierdziłam oglądając go ,że jednak spróbuje mu pomóc,kiedy założyłam wydarzenie na fb i szukałam pomocy zadzwoniła do mnie dziewczyna która, była w ŁAZACH rok wcześniej i także spotkała kocurka ,ale wtedy miał na sobie kilkanaście kleszczy ,które mu wyjmowała i wtedy też nie wyglądał "zaciekawie "więc to nie są tylko moje spostrzeżenia,byłam w Łazach z rodziną i każdy z nich widział jak kot wyglądał i jak się czuł :( Byłam tam 7 dni i wszystkie dni przesiedziałam z kotem ,a on przeleżał w moim domku wychodząc tylko za potrzebą , wyglądało na to ,że potrzebuje człowieka i jego pomocy :( zresztą z bezdomnością zwierzaków ,a w szczególności kotów których na obecną chwilę mam 6 w tym dla 3 szukam domu, zmagam się na codzień , nie wyjechałam 600 kilka km. aby znaleźć tego kocurka ,sam wyszedł mi na drogę kiedy szłam na spacer z moimi 2 psiakami . Myślę ,że można by było spróbować postawić te budkę i może jakoś przekonać do odrobaczenia tego kota i zabezpieczenia go od kleszczy ? Tyle mogę doradzić ,bo w następne wakacje pewnie udam się tam znowu i mam nadzieję ,że jeszcze spotkam KOCURKA Z ŁAZ ?

EVA2011

 
Posty: 12
Od: Pt lip 15, 2011 10:03

Post » Nie lis 06, 2011 17:57 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

EVA2011 pisze:Grażyna-kg napisała
:;Pokiciałam" i kot przyszedł do mnie na drogę, wyszedł z

Tak jak mnie poproszono wypowiem się ,fotki robione były w tym roku w sierpniu ,a dokładnie od 5 sierpnia spędzałam urlop w SOLARISIE ,wtedy to pogoda była nie sprzyjająca (chłodno i mokro ) kot sam mi wyszedł na drogę i znacząco potrzebował pomocy bo tak jak pisałam był przeziębiony , wtedy też zwróciły moją uwagę jego blizny i całkiem niezagojone pogryzienia na głowie i szyi ( bo tak jak stwierdził właściciel z głupim uśmieszkiem: " a jak on tutaj walczy i gryzie
inne koty
" .Dlatego stwierdziłam oglądając go ,że jednak spróbuje mu pomóc,kiedy założyłam wydarzenie na fb i szukałam pomocy zadzwoniła do mnie dziewczyna która, była w ŁAZACH rok wcześniej i także spotkała kocurka ,ale wtedy miał na sobie kilkanaście kleszczy ,które mu wyjmowała i wtedy też nie wyglądał "zaciekawie " w następne wakacje pewnie udam się tam znowu i mam nadzieję ,że jeszcze spotkam KOCURKA Z ŁAZ ?



Już teraz , przynajmniej dla mnie - wszystko jest zrozumiałe ! Kot w sierpniu był przeziębiony, źle się czuł. Dlatego chętnie przyjął "gościnę" w domku....A że jest kotem lubiącym towarzystwo człowieka, to mu ta sytuacja pasowała.....
Kocur nie jest kastrowany i jak to mówią ,widziałam, że ma "jajka jak berety" !
Co roku od wczesnej wiosny do lata nie kastrowane kocury włóczą się w poszukiwaniu kocic , w tym czasie mało jedzą (bo kto im da jedzenie "w delegacji" i o jedzeniu mniej wtedy myślą), a kiedy kocury walczą o względy kocic, to potrafią ostro tłuc się między sobą - stąd co roku całą wiosnę, aż do lata mają rany i pogryzienia, które potem długo się goją....Do tego kocur zakatarzył się, to i wyglądał jak półtora nieszczęścia.....
Tak się dzieje w zasadzie ze wszystkimi nie kastrowanymi kocurami. Pogryzione, często nie tylko łby, ale łapy, tułów.....
Potem, gdy kocice odchowują młode, kocury wracają do równowagi, leczą rany, jedzą z apetytem- nadrabiając straty....
Ja takie sytuacje obserwuję od lat, często, bo wolno żyjących kocurów nie kastrujemy, ponieważ zanika ich waleczność i inne koty potrafią je zdominować, a kastraty słabo radzą sobie życiowo.

Moim zdaniem tutaj zachodzi taka właśnie prawidłowość i właściciel kota to miał na myśli, ale nie umiał inaczej o tym powiedzieć.

Ja uważam, że kotu żadna pomoc nie jest potrzebna, ale jak uważacie, że warto zrobić budkę, że on z niej będzie korzystał, to ja się w to absolutnie nie wtrącam.
Pozdrawiam serdecznie.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Nie lis 06, 2011 18:12 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Czekam na decyzję czy robić budę.

Dyktatura

 
Posty: 11911
Od: Pon paź 12, 2009 8:40
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 06, 2011 18:48 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

EVA2011 pisze: zadzwoniła do mnie dziewczyna która, była w ŁAZACH rok wcześniej i także spotkała kocurka ,ale wtedy miał na sobie kilkanaście kleszczy ,które mu wyjmowała


Kocurek mieszka pod lasem, na pewno często tu buszuje, to i bez przerwy łapie kleszcze. Z moimi własnymi jest tak samo : buszują po okolicznych trawiastych, niezbudowanych posesjach i też łapią kleszcze.
Pryskanie ich Frontline nie skutkuje. To, że kot miewa kleszcze, o niczym najgorszym, uważam, jeszcze nie świadczy. Przy najlepszej opiece tego się nie uniknie u kotów wychodzących.

Co do budki, to ja nie niczego nie sugeruję, bo nie ja temat założyłam, nie ja na budkę dołożyłam i nie czuję się upoważniona decydować.
Myślę jednak, że jeżeli zapadnie decyzja aby jednak budki nie robić, to jak już pieniądze zostały przesłane, może by za nie kupić karmę dla prawdziwych bezdomniaków spod bloków, albo dla któregoś z "azyli" dla znajd ( p.Ireny albo p.Haliny), zamiast je odsyłać ? Ale ja o tym nie decyduję, oczywiście, tylko podpowiadam.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Nie lis 06, 2011 22:12 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

Dyktatura pisze:Czekam na decyzję czy robić budę.

Dyktatura Ty byłaś na miejscu i Tobie zostawiam decyzję, może kotek sypia w kotłowni lub jakiś pomieszczeniach gospodarczych, jeśli jednak tak jak pisała Eva na drzewie to budka jest mu potrzebna. Jeśli uznasz że budka jest mu zbędna, lub że facet i tak ją wywali pieniądze ode mnie przeznacz na najbardziej potrzebującego kociaka.

tosiatosia1

 
Posty: 441
Od: Czw sie 25, 2011 12:59

Post » Pon lis 07, 2011 7:16 Re: Chory kotek bez opieki Koszalin, Łazy.

tosiatosia1 pisze:
Dyktatura pisze:Czekam na decyzję czy robić budę.

Dyktatura Ty byłaś na miejscu i Tobie zostawiam decyzję, może kotek sypia w kotłowni lub jakiś pomieszczeniach gospodarczych, jeśli jednak tak jak pisała Eva na drzewie to budka jest mu potrzebna. Jeśli uznasz że budka jest mu zbędna, lub że facet i tak ją wywali pieniądze ode mnie przeznacz na najbardziej potrzebującego kociaka.

Facet mówił, że on go nie wpuszcza do żadnych pomieszczeń a i kotek nie miałby jak się prześlizgnąć. Tłumaczy to sanepidem. Pytałyśmy czy nie może go wpuścić do jakiejś komórki to się oburzył. Stąd wyszedł pomysł z budką.

Dyktatura

 
Posty: 11911
Od: Pon paź 12, 2009 8:40
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 614 gości