Powoli już zaczynam Tolusiowi szukać domu, zrobiłam mu kilka ogłoszeń na naszych lokalnych portalach i po dzisiejszej rozmowie z pewną panią, to normalnie nie mogę dojść do siebie
Zadzwoniła pani z Łańcuta, że chce adoptować małego koteczka. Mieszka tylko z mężem w domu jednorodzinnym i niby kot ma być niewychodzący (w ogłoszeniu Tolusia pisałam, że szukam mu domu niewychodzącego). Na pytanie czy miała już jakieś zwierzątka w domu pani opowiedziała taką oto historię - otóż miała!!! chyba dwa tygodnie temu wzięła dorosłą kotkę z maluchem (nie wiem, czy to matka z dzieckiem, bo już nie dopytałam) i obydwa kotki zaginęły

Zostały na noc na zewnątrz i rano ich już nie było (to te domy niby niewychodzące, szlag by to trafił!!!). Pani potem znalazła kotkę nieżywą

i stwierdziła, że chyba zakradł się lis albo jakieś inne zwierzę. Malucha nie znalazła

Zapytałam jak długo nie ma maluszka, pani powiedziała, że .... 2 dni!!!
I już szuka następnego!!!
Jak ktoś z podkarpacia podczytuje ten wątek, to na pw podam telefon owej pani, bo obawiam się, że po rozmowie ze mną teraz ukryje historię z poprzednimi kotami. A kotka szukać będzie nadal, przecież tyle kotów potrzebuje domów, to zawsze znajdzie.
Nie sądzę, żeby taki ktoś szukał kota dalej niż na podkarpaciu, bo tacy ludzie są wygodni, chciaż kto wie...
Będą fotki Tolusia, tylko wiąż nie mogę dojść do siebie i musiałam to napisać...