Mru.Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci NOWE ZDJĘCIA

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw sty 27, 2011 22:13 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

tzn. być studentem weterynarii, podłączyć kotka do kroplówki i o tym zapomnieć... 8O

dzisiaj usłyszałam o takim przypadku od swojego weta i się przeraziłam :strach:
dobrze, że wszyscy weci i studenci wety, których znam, mają mózgi a nie gąbki...

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 28, 2011 11:09 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

ja pikole nawet by mi takie coś do głowy nie przyszło :cry:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt sty 28, 2011 12:40 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Mru wylądowała dzisiaj na ostrym dyżurze. Od trzeciej wymiotowała wielkimi glistami, miała wodnistą biegunkę i śliniła się tak, że myślałam, że to wścieklizna... ciurkiem jej ciekło z pysia. Dobrze, że miałam jeszcze kroplówe w zapasie...
Diagnoza... robaczyca. Nadmienię tylko, że w schronisku była rzekomo odrobaczana... pozostawię ten fakt bez komentarza.
Dostała 60ml płynów dożylnie (a wcześniej 40 podskórnie...)
Generalnie dzień zaczął się miło. Mała jest skrajnie wycieńczona, ma taką zawiechę, że od godziny nie zmieniła nawet pozycji, w której wegetuje.
Teraz już musi być dobrze... ale co ten maleńtas przeżył, to już tylko ona wie.

Z tego miejsca najserdeczniej pozdrawiam wrocławskie schronisko...
:evil: :evil: :evil:

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 28, 2011 13:34 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Jezusie :|

Kciuki :ok:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pt sty 28, 2011 13:40 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

brakuje słów :cry: Pomiziaj Misiaczka ode mnie :kotek: :ok:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt sty 28, 2011 17:01 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

o matko, biedna koteczka :-(
Ciekawa.swiata a co z jedzeniem, karmisz ją może convalescentem? Wiem, że jest na kroplówkach ale może przydałoby się ją jeszcze convalescentem nakarmić. Co mówił vet?

mawin

 
Posty: 3919
Od: Czw sie 09, 2007 9:55
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 28, 2011 17:47 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

na razie karmię ją siłą strzykawką zmiksowaną cosmą glory z tabletką witaminową i wodą... poza kroplówą oczywiście, póki co nie zwymiotowała bo daje po 4ml w odstępach. Miałam kupić conva jak byłam w Interwecie, ale w ferworze walki zapomniałam bo musiałam już stamtąd pędzić z młodą na UP, Olga na mnie czekała, a ja już byłam spóźniona :roll: .
Mała czuje się dużo lepiej, nadal nie je dobrowolnie i nie pije (nawet mleko i szynka jej nie skusiły) ale już się nie ślini. Wygląda duuużo lepiej, bo rano sprawiała wrażenie, jakby jedną łapką już była za TM 8O byłam przerażona.
Jutro z rańca się zwlekę i podjadę po conva, bo przecież coś jeść zwierz musi, chyba że moi rodzice zdążą podjechać wracając do domu, wtedy dostanie już dzisiaj. U mnie w lecznicy mają tylko Vijo weterynaryjne, super sprawa, ale to jest płynne więc też nie do końca dobre, bo dobrze by było kupala z robalami wymusić u niej.
Biedny ten czarny okruszek, teraz rozumiem, czemu ma taką paskudną sierść przy skórze... wygląda jak u starego bezdomnego kota. Bidula.
Ja Wam mówię, homo sapiens to straszny gatunek. Czasem mam nadzieję, że naprawdę niebawem wyginiemy co do jednej sztuki :evil:

EDIT: a wet na samym początku wykluczył pp, której widmo nade mną wisiało po tej upojnej nocy i stwierdził, że to okropna robaczyca. Kazał powtórzyć odrobaczanie za tydzień i za dwa tygodnie. Zostawił jej też wenflon, bo nawadnianie dożylne jest skuteczniejsze niż podskórne. Tyle, że ja strasznie nie mam ochoty jej nic pompować do żył :P ale czego się nie robi :roll:

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 28, 2011 17:56 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

kochana ratuj ją maleńkie biedactwo :oops: :kotek: :ok:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt sty 28, 2011 18:33 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

:ok:

izydorka

 
Posty: 9465
Od: Śro lut 04, 2009 21:09
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt sty 28, 2011 19:03 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

nawet na zdjęciach widać, jak maleństwo jest wymęczone :(

>kliknij miniaturę, aby powiększyć zdjęcie<
Obrazek


Obrazek

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 28, 2011 19:16 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

o Boże piękne czarne ,kochane biedactwo-jak cierpi :cry: :evil:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt sty 28, 2011 20:16 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

podłączyłam jej kroplówe... nadal jestem w szoku :roll:
mam conva, oczywiście nie chce jeść po dobroci więc dostała na zachęte 6ml zmiksowanego strzykawką. Nie zwymiotowała, czyli jest sukces...

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 28, 2011 20:27 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

trzymam kciuki. Wiem jak Ci jest trudno ,że całą uwagę i czas masz wypełniony nieustanną obserwacją i pracą przy koteczce musisz mieć dużo cierpliwości. Bądź dzielna bo jesteś wspieram Ciebie i trzymam kciuki jak tylko mogę najmocniej. Nie poddawaj się musi być dobrze-wierzę w to i Ty też bo inaczej to wszystko nie miałoby sensu :ok: :kotek: :piwa: :P
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt sty 28, 2011 20:57 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

jedziemy na dyżur, ślinotok i wysoka gorączka...

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 28, 2011 21:12 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

ciekawa.swiata pisze:jedziemy na dyżur, ślinotok i wysoka gorączka...



Przeczytałam blog i sie poryczałam :cry: Żeby tylko mała nam nie odeszła :cry:

molly88

 
Posty: 1987
Od: Śro gru 16, 2009 19:00
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości