Za Garfiego też mocno trzymam kciukasy.

Zresztą to dzięki Niemu znaleźliśmy Schatzi.
Wczoraj po powrocie z pracy Schatzi przywitała mnie przy drzwiach. TŻet opowiadał, że się zakolegowali, czekając na mnie przeleżeli wieczór na kanapie słuchając muzyki

I pomyśleć że ja w ciągu dnia nie włączałam radia nie chcąc przestraszyć Koty..
Wieczorem przyszła nam do łożka trochę się pomiziać, a potem położyła centralnie między nami.

Zupełnie nie wiedzieliśmy jak zareagować. Z jednej strony baliśmy się Ją spłoszyć, a z drugiej - zawsze śpimy przytuleni. Podczas gdy tak się zastanawialiśmy co dalej, Kota wybrała za nas i poszła sobie.. na drugą kanapę w innym pokoju
W nocy zrobiła kupę do kuwety!
A nad ranem był zonk

Psy sąsiadów spotkały się na klatce i narobiły takiego rabanu, że mocno zestresowały Schatzi. Jednak nie ukryła się tylko przez godzinę krążyła po mieszkaniu węsząc i nasłuchując jak prawdziwa lwica na polowaniu. Miałam wrażenie że gdyby tak dorwała tego psa.. to by dopiero popamiętał..
Potem jak już wstaliśmy i TŻet szykował sie do pracy, poszła spać we wnęce między kanapą a ścianą. Nie wyciągałam Jej stamtąd, nawet nie wołałam, choć martwiłam się, że może to wpływ porannych odgłosów z klatki. Wyszła jednak dwa razy by się najeść, za każdym razem krocząc dostojnie przez całe mieszkanko. A potem sama z siebie przyszła do mnie na miziaki i leży teraz obok, na kanapie.
TŻet wczoraj cyknął Jej zdjęcie. Ja też dzisiaj postaram się młodą obfotografować troszkę.

Ogólnie zdecydowaliśmy ostatecznie nie zmieniać Jej imienia z dwóch powodów:
- Schatzi jest dorosła, więc pewnie przyzwyczajona do swojego imienia, ładnie na nie reaguje. (ogólnie lubi jak się do Niej przemawia, wczoraj przybiegła na: "gdzie jesteś Panienko?"

)
- gdy czekaliśmy na Schatzi, to zawsze nazywaliśmy Ją tym właśnie imieniem i to imię jest po prostu Jej (choć osobiście sama nigdy nie nazwałabym tak Kota)
Ogólnie jest tak Kochana

, że nie wiem jak ktoś mógł zechcieć Ją oddać..

Prócz zamiłowania do gryzienia kabli to to sama słodycz jest!