Notoście mi nieźle kociaka rozkręcili...

Już wcześniej była aż nadto energiczna i szalała mi po pokoju, ale teraz to koniec świata - nie nadążałam za nią oczami wodzić, z szybkością światła się Gabryśka przemieszcza normalnie

I jaki tygrys z niej wychodzi! W ciągu pół minuty zdążyła trzy razy zamordować mi kapcia, powiesić mi się kilka razy na nogawce, wpełznąć do nogawki, powiesić się na rekawie, wspiąć po plecach, zapolować na rękę chyba z 10 razy, pozostawić ślady pazurów na dłoni i rozciąć palec, zacząć wpełzywać pod bluzkę na plecach... Chwilę wcześniej zapolowała na moje oko (taaaak, kocia łapa z pazurkami w oku to sama przyjemność, jeszcze mnie boli

), próbowała mi się wcisnąć do nosa (bardzo wytrwała była), polowała na moje włosy i co chwila skakała mi do twarzy (a ja co chwila zawału niemal dostawałam). Wcześniej spałyśmy razem z godzinkę przytulone, Gabi oczywiście najpierw grzecznie leżała obok a potem uwaliła mi się brutalnie całym cielskiem na twarzy

Słodkie stworzonko
