Są alergie - tak. Są przypadki losowe - tak. Zgadzam się z tym w 100%.
Ale to co mnie najbardziej wkur... to ludzka głupota i brak wyobraźni u dorosłych i teoretycznie odpowiedzialnych ludzi. O tego typu przypadkach myśli się wcześniej i wcześniej się działa - działa się w momencie pierwszego ataku alergii dziecka, informuje się DT że "jest prawdopodobieństwo" że to alergia na koty, bez względu na to czy już jest potwierdzona badaniami czy nie, szuka się potencjalnego domu zastępczego, w przypadkach pilnych nawet tymczasowo hoteliku dla zwierząt do czasu znalezienia domu. Zapobiegać, przewidywać, myśleć - TO NIE BOLI! Zawczasu a nie na ostatnią chwilę, bo potem to tylko można się obudzić z ręką w nocniku. To jest obowiązek dorosłych i odpowiedzialnych ludzi zarówno w stosunku do dzieci z które jesteśmy odpowiedzialni jak i zwierząt. To Ty jesteś odpowiedzialna za swoje dziecko i to Ty jesteś odpowiedzialna za swoje zwierzęta. Czekanie na cud i liczenie "że się jakoś załatwi" "że jakoś to będzie" - to za mało. Jesteś dorosła i masz obowiązek działać z wyprzedzeniem i być gotowa na każda ewentualność - nie tylko pisze o kocie ale i o dziecku. Mam nadzieję że ta historia Cię tego choć w pewnym stopniu nauczy.