w niedzielę rano małej troszkę się poprawiło, troszkę polatała z Timurkiem. Ale poprawa była krótkotrwała niestety, już wieczorem było gorzej, rano nie wstała na śniadanie, postawiona przy miseczce nie chciała kurczaczka. Mam złe, bardzo złe myśli
Timurek o piątej rano dostał ataku kaszlu, a wczoraj dzwonił dom w jego sprawie

teoretycznie umówiłam się z domkiem na jutro.
Dziś po pracy jedziemy do CoolCaty, hurtem: Kilia, Timur i Klemcio - skoro i tak wszyscy będą "na głodzie" to i Klemensowi biochemię zrobimy...