a ja powiem tak-z mojego doswiadczenia oczywiscie-jak szukałam kota to zawsze w końcu to "wybrane'to normalnie jakies zołzowate było

a jak adoptowałam kocia bo pilnem, albo ktos podszepnał,ze nie ma co robic, rece opadaja, gdzie sie podzieje to zawsze naprawde odkleic nie mozna...czy małe, czy starsze..tak jakos wychodzi..i czasami naprawde warto 'podpowiedzi'słuchac...i nie czekac na "ten cud 'a powiedziec sobie chce kota np.slepego(tu;cyklopka",abo bez nózki..i w tym kierunku isc.Jeszcze cos bakne-w wakacje dałam dom 11 tymczaskom-przyjechały jak je dziewczyny wrzuciły do kontenerków-sztuk 11...ale tam w schronie był strasznie skrzywdzony kot-dzicz na d dzicze-Nazwałam go Saszka i kazdy wiedział o kim mowa.Teraz mineło kilka miesiecy, a mnie sie on snił.Po co komu dzicz i rzekłam sobie, jak domu nie znajdzie to nic ,ze dzicz abiore go do siebie, niech sie ukrywa.Kot nie ma nogi,ogona niby brzydki...I własnie teraz przykucnał do mnie tutaj pod krzesełkiem...nie jest jeszcze nakolankowy, ale jak go wzełam to wzystkie baranki swiata wytańcował...i na kolana wskoczył...i wiem ,ze było warto czekac i sciagnac go ponad 500km...powodzenia
