Duchota okropnista.
Nawet teraz w środku nocy.
Nie znoszę upałów. I pomyśleć ,że kiedyś tam gdy waga i wiek były lżejsze
wytrzymywałam je łapiąc hebana na młodej skórze.
Koty dopiero oddychają. Nawet maluszki nie ganiały jak zwykle.
Woda wylana zwierzynie i ptakom,znika w tempie zawrotnym. Stoją dwie spore miski, zakupione w sklepie. Nie żadne tam opakowania po lodach. Tylko konkretne i solidne , kilku litrowe pojemniki. Napełnione na full rano o 16 świecą dnem. Dziś młoda sroka nie mogła się doczekać uzupełnienia. Przychodzą też koty z okolicy. I jeże. Pewnie też inna drobna zwierzyna także.
Upał upałem a głupiej blondynce, czyli mnie
, zachciało się robić schab karkowy z cebulką w ilości strasznie dużej i sosem. Tak ostrym ,że i ja to czuję.
Gorąc
By sobie ułatwić żywot kucharki , włączyłam piecyk by wsio w nim dochodziło. Wiadomo, górą futra chadzają na oknoning. A ja w tym czasie
se mogę w neta zajrzeć. W kuchni sauna się zrobiła. Niestety, ten ruch gotowacza ujawnił ,że piecyk wykańcza się. Nie reagował na polecenia podłączenia grzania tylko na połowę mebla. Bo jest, a raczej była, taka możliwość. Próby ustawienia go pod danie, skończyły się fiaskiem. Trzeba było wsio rozkręcić. Zrobiła się Afryka.
Co nie zawadziło rodzinie obeżreć się do wypęku bo tego rarytasu dawno nie było. Janusz nawet ostry sos przełknął.
Nie zgodziłam się tylko
na pieczenie ziemniaków z serem. Taka twarda do córki jestem.
Chcesz, to sobie obieraj, krój, pilnuj , przekręcaj i rób.
Zaznaczę tylko ,że gar nadal ciepło trzyma
Idę w brodzik wstawić i zimną wodę. Ubiję się własną
ronczkom białom gdy tyle dobra skwasi się. Gdzie ja rozum miałam podczas smażenia ?!
Rozum? Jaki rozum