Miss, ja tak dawałam im (prawie), ale one po prostu żarły jak nienormalne i pewnie przez to te chore jelita (plus robale nakarmiłam)
W ogóle sierotowate kotki mają problemy. [Jak mają mamę do 10 tygodnia, to inaczej zupełnie zaczynają życie. Są dopieszczone, wykochane, najedzone. Nie mają choroby sierocej, nie ciumkają swetrów i pieluszek, nie są takie namolnie przytulaste, aż do bólu. Nie jedzą na zabój.]
Takie kotki powinny być ciągle z ludźmi, jeżeli nie maja kociej mamki.
Dlatego obiecywałam sobie, ze niemowlaków nie biorę, bo średnio nie ma mnie w domu ok 8 godzin a potem mam zupełnie inne zajęcia niż niańczenie kotów.
Kiedyś w wakacje wzięłam ze schronu Dzidzię, to w zasadzie nosiłam ją cały czas w kieszeni na brzuchu.
Koteczki Lary były radosne, samodzielne i nie lgnęły w taki chory sposób do ludzi, jak maue czarne.
Kojarzy mi się to z małymi dziećmi w domu dziecka
