Dziękuję wszystkim, a głównie Agnieszce, że mnie zawiozła.
Kociak został zbadany, dostał leki i w trakcie kroplówki zaczął się dusic.
To było straszne, po prostu straszne.
Mimo reanimacji, nie udało się go uratowac.
Miał prawdopodobnie ropne zapalenie nosa.
Ropa jednak zamiast wypływac, spływała do płuc. Całe płuca miał zawalone ropą.
Podczas reanimacji wypływała z pyszczka. Lekarz stwierdził, że kociak i tak udusiłby się dziś w domu.
Tak mi go żal. Był taki duży, przepiękny. Nawet tak chory, mruczał przy dotknięciu ręką.
Żegnaj Wiktorku. [*]