U nas 'po staremu" niepokoi mnie bardzo Rita. Wcale a wcale nie chce jeść. Siedzi także tak jakby brzuniek osłaniała. D tego dużo pije. Co też jest objawem nerwowości, brakiem stabilności. Wczoraj o 2 rano nakarmiłam ją strzykawą. To pisałam. O 6 zjadła normalnie z miseczki. Gdy Janusz wrócił z pracy to info było takie, że deczko polizała to co naszykował. Już resztę wcisnęłam jej do pyska "tradycyjnie". Bawi się. Gada po swojemu. Choć mnie niepokoją drobnostki niby nie zauważalne.
z rana dzisiejszego od 4 zaczęłam maraton karmieniowy. Do mego wyjścia zjadła , ratami, swoją porcję. Oczywiście wciśnięte bezpośrednio do pysia. Sprzęt

leży na czajniku by zawsze był ciepły. Januszowi się dostało ,że pijąc kawkę zdjął wsio i nie odstawił na miejsce.

Te chłopy to mało rezolutne są
Dziś TŻ-t ma sądny poranek.

Danka też.

Oboje pytali kiedy kurak będzie. Obsypany i natarty dobrociami przesiąkał przyprawami. Więc rano zaczęłam go obsmażać. Po czym, patrząc na zegarek, stwierdziłam żem już na wylocie pracowym i muszą dokończyć.

Dałam instrukcję co i jak. Jak będzie to będzie. Na stwierdzenie ,że nie umieją odpowiedziałam, że ja też z wiedzą kucharska się nie urodziłam.

Są książki w domu. Jest net. Mogą zadzwonić. Skoro są oboje w domu to mogą zrobić. Ja po pracy nie będę siedzieć godzinami przy garach. Tak pracowitych.
Wkurzyli mnie wczoraj to się zemściłam.

Mała Berni powoli się oswaja. Jest wystrachana. Ale wzięta na ręce mruczy. Ładnie je i kuwetkuje. Odważa się na wejście na drapaczki. Hamaczek jeden też zaliczyła. Drugi jeszcze obcy jest. Nie nawykła do odgłosów domu więc ma lęki gdy coś się zadzieje. Wielkie wystrachane oczy patrzą na świat. Uszyska kulą się z obaw ale szybko nabierają pionu gdy znajdzie się w ramionach. Najchętniej jednak przesiaduje w rogu klatki. po podniesieniu spodu już nie bryka na wolność. Choć widać było ,że próby podjęła. Bardzo ładna dziewczynka z niej.