ten pręgus to Tolek

dziś przywitały mnie kłęby powyrywanej czarnej sierści i wielki sik na szczotkę przy kuchni. i teraz nie wiem, co się stało z tą szczotką, chyba konkubent wyniósł do wanny, ale nie jestem pewna czy zalał wodą. a ja zapomniałam umyć. Kasia, przepraszam - zajrzyj do wanny i zobacz, co tam jest

obstawiam, że Gaj się bił z Ptysiem, albo z Irenką.
Tolek posiedział w drzwiach od szpitalika, ale nie chciał zostać na ogólnym, za to Mru nie chciał zostać w szpitaliku, aż drzwi drapał, więc został na ogólnym - jak wychodziliśmy spał na biurku

apetyt obu dopisywał.
Anielka cudowna, ma ładną firaneczkę i miseczkę, zjadła trochę bozity, za to Tusia przestraszona, wciśnięta za posłanko, ale jak się do niej pogada i pogłaszcze, to się wyluzowuje. podałam im obu vetomune, niby nie było na klatkach tej info, ale kiedyś mówiliśmy, że nowym podajemy obligatoryjnie. nie wiem, czy Tusi nie dodawać Zylkene, żeby się troszkę wyluzowała.
Gaj ładnie pochłonął tabletkę w paszteciku, wymiział się, pobył na rączkach, pobiegał za piórkiem. Irenka też wyduźdana, Misza wybiegany. Kami pokazał mi pół pyszczka, jak jej świeciłam laserkiem, ale dalej wyjść z budki nie chciała, miski u niej puste, a w kuwecie trzy kupy, całkiem ładne

no i nie syczy i nie buczy, jak się okno otwiera/zamyka, także suuuper
Misiek wybiegany, wymiziany, chociaż jemu to zawsze mało. smutno, że on jeszcze domu nie ma, taki fajny kot i uwielbia ten namiocik. ja myślę, że można by go powoli socjalizować z innymi kotami, może już mu agresor przeszedł? od dawna nie podniósł na mnie łapy, a głaszczę go i po uszach i przy ogonie, może Zylkene zadziałało?
żwir wsypany w szpitaliku, ale u Kami już nie ma i w składziku też nie, bardzo proszę o zamówienie. i Anetka, jak będziesz zamawiać coś, zamów takie piłki jeżyki, albo inne, co się odbijają, na ogólnym ni ma nic, jedną ukradłam Miśkowi, żeby Misza mógł pobiegać. chodzi o coś, co się będzie odbijać.
pudełka styropianowe stoją u nas w korytarzu, koło pralki.