Pod koniec roku znalazł ją ktoś w Gdańsku bardzo wychudzoną i zaniedbaną. Została wysterylizowana, w styczniu trafiła na DT w Toruniu (kocur rezydent niestety mimo ponad 2 miesięcy nie ogarnął tematu, sikał ze stresu, wymiotował). Znalazła DS i była w nim uwaga - GODZINĘ. Ze względu na reakcję kocurka w DT kicia nie mogła tam długo pozostać. I z Torunia przyjechała w niedzielę do mnie

W pierwszym DT jak widać elegancko pannica odżyła - jest jej chyba nawet ciut za dużo.
Szaleje na punkcie kociego "lasera" i żarcia. Drze się nawet jak niosę jej świeżą wodę
Jedyny problem jaki mamy to to że drze się strasznie głośno - dwie ledwie przespane noce dały mi się we znaki. Na szczęście godzinę pochrapałam dziś w grocie solnej
