Witajcie. Ja jestem pierwszy raz na tym forum, sam uwielbiam koty, w domu mamy ich 5 - grono powiększyło się ostatnio o 2 małe znajdy, które już postawiły cały pożądek domu na głowie

Cieszę się że bardzo przejmujecie się losem kotów, organizujecie leczenie, znajdujecie dom dla tych pokrzywdzonych i bezdomnych.
Myślę że jednak trochę Wasza miłość do kotów i przejęcie się losem chorujących Zuzi(szkoda koteczki) i Tomcia przesłoniła Wam prawdziwy obraz kobiety od której pochodzą te trzy koty, i nieźle ją tu niektórzy obsmarowaliście. Tak się składa że akurat znam tą Panią trochę, a moja mama zna ją dość dobrze od dawna i wie w jakich warunkach koty u niej wcześniej żyły, bo ją czasem odwiedziła.
Faktycznie Pani żyje w małym mieszkaniu i miała przygarniętych aż ok 10 kotów. Pani ma bardzo niską emeryturę (zaznaczę bardzo!), ale mimo to potrafi się nią podzielić z bezdomnymi kotami które przygarniała, starając się zapewnić im jak najlepsze warunki. Nie starczało jej na żwirek do kuwet - używała gazet. Jak chorowały koty to zabierała je do weterynarzy. Np sprawa Gucia - ten kot był leczony. Były problemy z uszkiem, coś tam narosło - wiem że miał jakiś zabiego u weterynarza na Słonecznym. Również ta jego ranka na głowie, były problemy z jej wyleczeniem, ale kot miał przepisane maści których Pani używała. Widać leczenie było nieodpowiednie i nie obyło się bez chirurgicznego oczyszczenia rany, które to już wykonało Stowarzyszenie. Proszę, nie wypisujcie więcej o "babsztylu" - Pani starała się jak najlepiej dla nich zrobić, podobnie jak wy się staracie i potrafiła oddać kotom tak naprawdę więcej niż 99.9% ludzi.
To że było czuć koci mocz. No cóż, jeśli jest 10 kotów na małej powierzchni, a jeszcze szczególnie niektóre to kocurki obsikujące co sie da, to nic dziwnego. Ja mam 1 kocurka wykastrowanego i 4 kotki i też nieraz kocurek pozaznacza meble, ściany czy komputer i czasem trochę śmierdzi. A mamy duży dom, ogród, żwirki, kuwety, mama co chwila je czyści.
Te koty nie miałyby lepiej żyjąc po osiedlowych śmietnikach - pewnie dziś 75% z nich by już nie żyło. Przecież te koty które zabraliście miały 13,14 i 7 lat, czy to nie dowód że chyba jakieś tam warunki miały, choć może nie takie jaky Wy byście sobie dla nich wymarzyli. ALe napewno nie zabrakło miłości tej Pani do kotów.
Druga sprawa. Kotki które tutaj nazwaliście Zuzia i Tomcio, to były kotki które Pani zgodziła się oddać fundacji dla dalszej adopcji. Pani również miała zamiar oddać 5 innych kotków, wszystko w celu polepszenie swojej i kotów sytuacji, tymbardziej że nie mogła sobie pozwolić na leczenie dla Tomcia.
zaznaczę
NIGDY JEDNAK NIE MIAŁA ZAMIARU I NIE ZGODZIŁA SIĘ ODDAĆ GUCIA! To jej najkochańszy kot, którego wychowała od maleńkości i nigdy by go nie oddała (dlatego nawet bała się go oddać Stowarzyszeniu na leczenie)
Nie wiem czy "życzliwa" sąsiadka tej Pani ją i Stowarzyszenie wprowadziła w błąd na pewnym etapie? Powiedziano Pani że Stowarzyszenie chce zabrać Gucia tylko na zabieg oczyszczenia rany. Nie było wtedy mowy o żadnej odpłatności (tak jak wcześniej wysterylizowało Stowarzyszenie 2 inne kocurki za darmo) i zrozumienie tej Pani było że kot miał do niej wrócić. Później jednak sąsiadka informowała Panią że Gucio już do niej nigdy nie wróci(ktoś z sąsiadki rodziny jest właśnie z Stowarzyszenia, pewnie to jedna z osób jakie się ciągle zajmuje Guciem). Wmówiono Pani również że Gucio jest ciągle w lecznicy że sprawa była poważna, ale w praktyce sprawa zakończyła się na jednodniowym zabiegu chirurgicznym. Z tego co wiem to było jakieś podejście do obarczenia Pani kosztami zabiegu jako warunku zwrotu kota - chyba 480zł o ile dobrze pamiętam, ale taka kwota jest kosmiczną dla tej Pani, to jest jej wieksza część emerytury, nie była w stanie tych pieniędzy zapłacić. Gucio w każdym razie przepadł a Pani jest tą "złą".
Mimo starań Pani, próśb do Stowarzyszenia, zgłoszenia na Policję faktu odebrania jej kota, Gucio do tej Pani nie wrócił. Zastanówcie się czy czegoś ktoś tu nie zatracił. Może lepiej byłoby pomóc tej Pani, oddać jej Gucia i od czasu do czasu wspomóc ją choćby jakąś małą dostawą żwirku czy karmy. Guciu napewno nie miałby u niej źle. Dla tej Pani, Gucio to najukochańszy kot, do dziś Pani nie może się pogodzić z bezprawnym odebraniem. Pomyślcie jak Wy byście się czuli gdyby Was taka niesprawiedliwość spotkała. Dlatego że Pani ma niską emeryturę?
Dlatego Was proszę o zakończenie tej sprawy i oddanie tej Pani jej Gucia. Wiem że jeśli to nastąpi, to napewno wrócić będzie można do tematu adopcji 5 innych kotów, która to po zabraniu Gucia zostałą zastopowana. Ja napewno będę starał się pomóc i kotom i Wam i Pani. Wierzę że jeśli do tego dojdzie, to zarówną warunki dla Gucia będą bardzo dobre, bo nię będzie juz takiego obciążenia dla tej Pani, jak również 5 adoptowanych kotów napewno znajdzie bardzo dobre warunki dla siebie. Czy to nie najlepsze wyjście dla każdego?
Pozdrawiam i liczę na współpracę