ASK@ pisze:To się nigdy nie skończy.
Obawiam się, że masz rację

Kilka lat intensywnie pracowałyśmy z p.Izą, żeby w naszej okolicy nie było bezdomnych kotów.I nie ma.Ale ja zataczam coraz szersze kręgi i widzę to, czego inni nie zauważają.Bardzo jestem szczęśliwa, że nowe stado, tam gdzie bywa matka Ptysia i Balbinki zostało ogarnięte.Trzeba było działać szybko, bo kotki były już w ciąży, a kocurek był poraniony.To było jednak lato, łapanka nie była trudna, weci bardzo mi pomogli.Zapłaciłam tylko za sterylki i kastrację, za przetrzymanie nie wzięli nic.Teraz wypadałoby "zrobić" ten śmietnik.Wymiękam, naprawdę.
Czekam na sąsiada, ma mi założyć bagażnik na rower, bo stary już się połamał,Przyczepiam go takimi gumami z haczykami na końcach, ale tak dłużej być nie może.Wyglądam jak taki menel, który grzebie po śmietnikach i de facto śmietnik odwiedzam, w dodatku nie swój
A to rudo-białe śliczne, prawda? Zaniedbane i brudne, jakieś ślady walk ma na łapie, tyle dałam radę zauważyć, ale tak to wyczesać, odkarmić i prawie brytek.W ogóle ładne są te śmietnikowce.