Z innej beczki. Ugotowałam ci ja zupinkę na marnym kuraczku. Wiadomo, pochlipka zapełni brzuszek ze dwa dni a za drogo nie kosztuje. Zachciało się mi ogórkowej. Nie, od razu mówię, że nie kiszę i nie trę ogórków. Wszak kuwety ogarniam. Tak , jakby kto pytał to (czasem

) myję łapki .Ale każdy rozsądny pretekst jest dobrym wytłumaczeniem lenistwa. Są wszak przeciery dla tych mniej robotnych.
Wywarek się nagotował. Ziemniaczki zostały dodane. Potem przecierek i okazało się, że ... Jakieś luzy w garze się zrobiły i ziemniaków nie widać. Prawdziwa łowno-ziemniaczana polewka w moim ulubionym kolorze. Co było zrobić. Podgotowałam woreczek ryżu, dodałam. Konsystencja w sam raz. A gar po brzegi. Na... 4 dni starczy.
I tak
se grzejem to to. TZ będąc w domu urozmaicił sobie odgrzewkę dodając wczoraj (o zgrozo rozrzutności) aż! 2 kiełbasy kawałki. Podobno jeden dla mnie. Ja kiełbas, jeśli nie są suchym patykiem lub z grilla, nie jadam. W resztkach zupki została dumnie leżąca kiełbasina. Tak było jeszcze wczoraj wieczorem.
Dziś rano smugi na kuchnianej podłodze świadczyły o jakimś balu tłuszczowym. Garuś pusty. Samotna reszta zupinki już tak dumnie nie wygląda ogołocona z mięcha. Trzeba zaznaczyć, że kuraczka grzbiecik opitoliły : mięsko-koty; kości-gołębie.
Wracając do kuchni porannej.W kociej misce widzę ,że ... kawałki mężowskiej kiełbaski się plączą.TZ wzięty na przesłuchanie przewracając oczkami modrymi, pełnym zachwytu głosem opowiadał jak Tamunia wkroczyła z kiełbaska w pysiu do pokoju. A za nią orszak spragniony mięcha innego niż puszkowe. A ileż się on na sprzątał, a jak ją zbeształ, a jak ona się bała... Bajki, bajki, bajki... Gdyby nie podłoga upecana to myślałabym ,że to on wszamał cichcem mój kawałek. Gdyby nie resztki w misce to bym, nie uwierzyła w te bajania.
A koty? Jak tylko kawałki trafiły na ich talerze przestały być interesujące.