» Pon mar 28, 2011 17:31
Re: Szczytno - bezradność - brak adopcji.. Whiskaska szuka DT !
To ja odezwałam się w sprawie Whiskaski. Może być DT, DS jak Państwo wolą
Na PW, bo nie mam już odwagi rozrabiać na forum.
Basia (Horacy) zachęciła mnie, żeby się odezwać, dlatego proszę o wyrozumiałość i cierpliwość.
Przeklejam Wam część listów, które wysłałam na PW, bo muszę niestety zabrać się za inną robotę ...
Przepraszam z góry.
...............................
Odzywam się na PW, bo przeraża mnie "casting" na koty...
Jestem od niedawna na forum...
Narozrabiałam w sprawie kota Wita ze schroniska w Koninie (obecnie połączony wątek viewtopic.php?f=13&t=117997 )
Wzruszyłam się losem kota Wita (najdłużej przebywającego w schronie)... wsytraszyłam się białaczki ze względu na moje i sąsiedzkie koty...
Próbowałam pomóc w "wyrwaniu" rudego kota z Morąga - kolejnego rudaska choć zorganizowano całą akcję ratunkową...
viewtopic.php?f=13&t=124698&start=705
założyciel wątku chyba z nas zakpił.
Myślałam zresztą, że to będzie szansa, żeby dziewczyny z Wa-wy, które miały jechać na akcję jako specjalistki oceniły czy mój dom nadaje się...dla kota
a ponadto,żeby TŻ, który często wyjezdża miał chrzet bojowy w transporcie kota (może w przyszłości dałoby się go wykorzystać do pomocy w przewożeniu innych...)
Ja już tylko myślałam o tym, żeby pomóc jakiejs kociej sierocie... właśnie ze schronu, takiej której nikt nie chce ale żeby nie zaszkodzić an i jej ani moim trudnym kotom... skoro i tak wiszę na forum i beczę
Mój dom jest domem wychodzącym.
Mieszkamy pod Warszawą (Łomianki). Do ulicy daleko. Bliżej na "dzikie pola" i do rezerwatu.
Ale moje koty wychodzą i wchodzą prawie non stop (ja mam słaby charakter i jak jestem w domu to co 5 minut wpuszczam i wypuszczam jak chcą).
Maurycy to kot na pewno co najmniej 8-letni (u nas od 5 lat), ale tchórz straszny i taki już będzie
Mućka - najbrzydsza najbardziej niegrzeczna z miotu kociaków wyrzuconych z mamą w śródmieściu Wa-wy (pozostałe znalazły domki, jedna koteczka u siostry mojego TŻ-a).
Domek jest piętrowy - poza tym wytchodzący - niewidome kotki - niestety nie miałyby szansy... ale inne - nie myślalam o rewii kociej mody, bo należy pomóc najbardziej potrzebującym a tu tyle ich...
Whiskaska jest właściwie za piękna dla mnie ... chciałam pomóc najbardziej potrzebującemu...
A obserwuję ją od dawna bo podobna do Wita, do którego tak się przywiązałam, a który dziś jedzie do wspaniałego DT w Pabianicach...
Chciałam wyciągnąć rudego kotka z tego samego schronu w Koninie - kotek nie żyje.
To jeszcze bardziej przekonuje mnie, że trzeba te kotki zabierać, bo to nie dla nch życie... Niestety nie mogę zabrać gromady, bo ani możliwości finansowe ani techniczne nie pozwolą.
Przyznaję uczciwie, kocham zwierzaki, ale nie mam takiej wiedzy jak Wy...
Czytam.
Moje kotki nie mają piętrowych drapaków...
Miałam budkę ale podarowałam koleżance która uratowałą kotka z bazarku...
Ale nigdy byśmy ich nie oddali mimo że zniszczeń jakich dokonała Mućka nie da się spisać na wołowej skórze ("wytapcerowane meble", wykładzina wydarta do betonu, pogrom donic z kwiatami).
Dla mnie jedyny problem - to choroby, z którymi nie potarfiłabym sobie poradzić... o białaczce już czytałam i nawet myślałam jak to zorganizować żeby kotunia wziąć...
oraz jakaś straszna agresja wobec kotów - szczególnie biednego Maurycego, który nawet o miskę nie potrafi zawalczyć....
Myślałam nawet o DT dla Whiskaski - przecież już oswojoną wszyscy by chcieli
Ale ze mnie D... nie DT.
chciałabym pomóc nie szkodząc
.......................
ne chciałabym robić castingu i wybierać w kotach.
Z drugiej strony jedyne to czego się boję, to że zarażę jakąś groźną chorobą moje koty i zwielokrotnię nieszczęcie.
Nie mam żadnych wymagań, czy jest dzika, czy oswojona - żaden z moich kotów nie jest przytulaśny i nic...
Maurycy był pierwszym w moim domu trudnym kotem - dorosły, nieufny - i taki w dużym stopniu pozostał.
Ale jest członkiem rodziny i takim go kochamy.
Kotka Wita przecież zarażono w schronisku.
Dlatego mam wrazenie, że schroniska to UMIERALNIE!!!!
I dlatego chciałabym choć jednego zwierzaczka wyrwać śmierci. Im szybciej się zabierze tym lepiej.
Z dojazdem nie ma problemu - jeśli zaoferowałąm się pojechać do Morąga, to Szczytno... po kotuńcię do domku - żaden problem!
Nawet myślałam o tym,żeby jakoś Wam pomóc w transporcie innych kotkó angażując w to mojego TŹ-a.
Dokąd trzeba zawieźć Brysia?
Jeśli uważasz, że ma to sens, ujawnię się na forum.
Po prostu nie chcę już rozrabiać i robić niepotrzebnych ruchów na forum.
.......
Tu kończę cytaty
W razie czego proszę mnie op...niczać bez zahamowań.