Gerard za tęczowym mostem.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto gru 28, 2010 10:30 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

gryźć trzeba w ucho, wtedy mniej sierści się zjada i skóra bliżej ;)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto gru 28, 2010 10:39 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Mysza pisze:gryźć trzeba w ucho, wtedy mniej sierści się zjada i skóra bliżej ;)


Cenna uwaga :ryk:

Wiecie że tak z tydzień przed Świętami na jednym z wątków na dogo toczyła sie zażarta dyskusja które ciasteczka dla psów są najlepsze....
Ale nie żeby psy je jadły.....nie:-)
Noo i jednogłośnie wybrano takie w kształcie zwierzątek w jasnym kolorze, chociaż zwolenników maja i te ciemne......

Świruski.....
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Wto gru 28, 2010 11:03 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Jutro jadę na spotkanie z potencjalnym domem Gerarda........Az sie denerwuję.

No dziś mam wiecej czasu i tak mnie psio naszło, ze Wam opowiem historię mojego psia. Jak ktoś nie lubi, niech nie czyta, bo długa będzie....
A że mi się dziś i Tequila przypomniała i Dziadek......to opowiem.

Otóż mój Dziadunio postacią był barwną. 186 i 100 kg żywej wagi czyniło mojego przodka postacią zauważalną......Uwielbiał psy. Nauczył mnie dwóch rzeczy paranoi na punkcie zwierząt oraz zamieniania wetkniętego w ziemię kijaszka w ogromny baobab. Wszystko mi kurna rośnie jak wściekłe ......to jest tragedia, bo wyadoptować trudno. Wiem bo wiosną opróżniałam dom z roślin, bo juz musieliśmy się maczetami do łazienki przebijać...... A jakie bolesne takie rozstanie z czymś co się ma od ziarenka....

No dobra bo w życiu nie skończę.....
Początkowo w moim życiu pojawiła się jamnica. Cholera z niej była kosmiczna, uwielbiana przez wszystkich tylko Henio ( mój Dziadek ) narzekał, ze se panie takie cuś kupili, ze to wstyd z tym panie na spacer wyjść....I jak ja panie z tym wyglądam? Jak stary pederasta z jamniczkiem..... HIhihi . Wyobraźcie sobie chłopa 100 kg z jamniczkiem w zielonym sweterku z golfem zrobionym przez zaprzyjaźniona panią w parku i kupionym od niej przez moja Rodzicielkę......

I potem ( też bym mogła godzinami okoliczności opowiadać.....i to takie mrożace krew w żyłach - bo i napad i otrucie były w tle......) no w każdym razie pojawiała się rottweilerka....

Dziaduniu był szcześliwy: noo to jest panie pies. I szkolony i jak pies wyglada....a nie jak to tamto takie co wlezie między klepki i panie szukaj........

Mamy działkę w Urlach. Dziadek jezdził tam jakoś tak w maju i siedział do końca września. Nie ukrywam, ze moje suczydła też jezdziły. Dziadek był zadowolony bo miał towarzystwo, a obie panny to co psy lubią najbardziej długie spacery, kawał lasu i własna działka do pilnowania......

W tychże Urlach mieszka ( bo nadal żyje) niejaki Srul. On się tak nie nazywa, ale wszyscy tak na niego mówią.

CDN nastąpi....:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Wto gru 28, 2010 11:16 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

WoW! Ale ciekawie opowiadasz :). Czekam :)
Dziękuję. Trzymam kciuki za wszystkich :)!...

RudyiSrebrnyKot

 
Posty: 4830
Od: Nie paź 25, 2009 12:46
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto gru 28, 2010 11:30 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

O matko 8O Czekamy... czekamy... A zmieniania w baobaby - zazdroszczę :!:
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 28, 2010 11:31 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Srul trudnił się "jezdzeniem w konia". Jezdził wozem i a to komuś skopał, a to wyciął, a to pomalował. Taki człowiek do wszystkiego. Wiele lat temu to było, a w konia nadal jezdzi i nawet podobnie wygląda.....nieśmiertelny?

I wszystko byłoby ok.......gdyby nie jeden drobny szczególik - Tekilcia nienawidziła koni i wózków na zakupy. Głęboko i konsekwentnie. Moja wina. Ja jezdzę konno i ją kiedyś zabrałam.......zostawiłam w głupim miejscu i sie wystraszyć musiała.. doszła do wniosku ze te wielkie psy są durne i podłe i ona ich nie lubi.....
Wóżki takie na kóleczkach ciągniete zazwyczaj przez starsze osoby były jej wrogiem numer 2. Czemu? A do tego nie doszłam.....ot taka fobia.

Objawiało się to nie powiem widowiskowo .......wieziona samochodem Tekilcia - waliła zapamiętale zeborami w okno jeśli któregoś z wrogów zobaczyła. A jeśli w tle siedziało moje starsze potomostwo w foteliku dziecięcym ( psica na tylnym siedzeniu jezdziła) zanoszace sie śmiechem to musiało to robić wrażenie. Dzidziuś + pies morderca i kły w oknie i łup i łup.......
Mnie to tez jakoś tam bawiło.

Srula jakby mniej........bo na jego widok nasza opanowana psica dostawała paranoi.....koń + wóz........KONIEC. Gryzła siatkę, usiłowała się po niej wspinać......no cyrk na kołkach. Tym bardziej, ze my doskonale wiedzieliśmy, ze się durna wygłupia i robi popisówy, bo jak koń łeb odwróci albo tupnie to będzie schrzaniać ile sił w łapach.......

Srul nie wiedział.

No i wyobraźcie sobie scenę.......niedzielne przedpołudnie na działkach.....wszyscy przed domkami.......tu z radia mszę puszczoną na full słychać, tu ktoś pomidorki podwiązuje, tu się dziateczki w piaseczku bawią......Sielanka tak?

I nagle te scenę przerywa ryk Srula, który zaparkował konika na początku działek ( nasza tak jakoś 3 czy 4 jest ) i się drze. Będę się trzymać oryginału:

- Paaaaaaaaaanie Kooooooooowalski ( mój Dziadunio nie Kowalski, ale dla potrzeb forum zmieniam) pan zaaaaaaamknieeeeeeeeeeeee tą k...................wę

- Kooooooooooooooooogo? - odkrzykuje uprzejmie mój Dziadkek judząc co tu kryć i nakręcajac sytuację. rodzinne to u nas....

- tą kuuuuuuuuuuuuuuuuuu.............we pan zamknie. - ryczy ile sił w płucach Srul
-Panie ale za płotem zamknięeeeeeeeeeeeta przecież nie przejdzie.......
- A kto ją tam kuuuuuuuuuuuuuuu........ę wie. - konkluduje Srul


Cisza wokoł zapadła jak makiem zasiał........Pamiętam ze siedziałam na ławce w słońcu chłonąć paranoidalne piękno tej sceny nim ryknełam takim śmiechem.......ze z pól wiadra kompotu babciowego wypiłam zanim mi czkawka przeszła.

Mój pies został po wsze czasy okrzyknięty potworem co znacząco wzmogła hisoria z jej bieganiem po działce z karniszem na głowie......ale to innym razem:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Wto gru 28, 2010 11:34 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

i ja też czekam z niecierpliwościa na dalszy ciąg :)
o jest, ide szybko czytac.
Obrazek

AniaU

Avatar użytkownika
 
Posty: 537
Od: Czw wrz 30, 2010 11:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 28, 2010 11:38 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Qurczę :!: No nie innym razem ... tym ... PROSIMY :!:
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 28, 2010 11:39 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

rewelacyjnie opisujesz :ryk:
świetna historia :D
Obrazek

AniaU

Avatar użytkownika
 
Posty: 537
Od: Czw wrz 30, 2010 11:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 28, 2010 11:57 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Taaa ja ją też lubię.......jakos tak mi się bardzo z Dziadkiem kojarzy........a to była bardzo ważna postać w moim życiu - 13.12 minęła kolejna rocznica jak go nie ma.......

No nic- dobra to jeszcze karnisz i idę wolnym krokiem do papierów, do których się od rana zbieram...bleeeeeee.

No wiec tak: w Urlach jest taki drewniany domek do którego wchodzi sie po schodach kilku stopniowych - najwyższy stopień jest taki prostokątny - Babcia wycieraczkę tam kładła.......na działce ... A na wyszorowanych podłogach z desek leżały zawsze czyściuteńkie chodniczki. Babcia miała swoje paranoje ( niektóre mi kurcze chcąc nie chcąc w krew weszły.........ech ile lat by się człowiek nie buntował to i tak się na koniec upodabnia ).

I na tym ostatnim stopniu zwanym 'obserwatorem' leżały psy. Znaczy się głownie jamnica, bo to ona była samica i na dodatek Alfa miała na imię:-). Rottka była przez nią wykarmiona. Ze jej dziecko wielkie i durne wyrosło.......bo to ani kreta złapać nie umiało ani porządnie kopać.......no dopust boży. Ale dziecko jest dziecko wiec je Alfa kochała. Tekilcia zaś całe życie uważała Alfę za matkę której się szacunek jakby nie było nalezy.

Były to czasy, kiedy wszyscy zaczęli sobie nagminnie w drewniaczkach robić łazienki......o szczelnych szambach nikt słyszeć nie chciał....tym samym wszystkim popsuła się woda w studniach. Nam jakoś nie. Studnia była porządnak, głęboka......
Wszyscy sąsiedzi przychodzili do nas po wodę. Kto by ludziom wody załował? Furtka była otwarta, Dziadek jak szedł sobie cos tam grzebać z tylu domu zamykał Tekilcie w domku.....Alfa zostawała na obserwatorze.

No i razu pewnego przyszedł sąsiad z 2 plastikowymi wiaderkami. Wlazł bez pytania. Alfa oczywiście zaczęła, jak to kurduple mają w zwyczaju, zanosić się szczekaniem. Dziamgotała i dziamgotała.......w końcu sąsiad tak żeby ją wystraszyć i uciszyć machnął w jej stronę wiaderkiem. Nawet jej nie dotknął.......a ta w pisk.........raaaaaaaaaaaaaaatuuuuuuunku jamnisia ze skóry obdzierają.
Tekilcia była zamknięta w domu......Usłyszała najpierw informację, ze obcy na terenie. Potem ze matkę mordują......drzwi zamknięte. No to co? No to oknem........
Wyobraźcie sobie człowieka, który widzi rottkę wyskakującą oknem......artystycznie odzianą w karnisz i powiewające firaneczki mojej Babci.......
Długo sie nie namyślał.......rzucił wiadra i w długą.....
Furtkę wziął wierzchem......
Potem wielu przychodziło podziwiać jak ten bądz co bądz gość z niezłym brzuszkiem takiego wyczynu dokonać mógł....

Cóż adrenalina. Tekilcia została okrzyknięta psem mordercą. Wsiowi sie jej bali, znajomi nie
Ostatnio edytowano Wto gru 28, 2010 12:21 przez Neigh, łącznie edytowano 1 raz
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Wto gru 28, 2010 12:11 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Adrenalina jest dobra na wszystko. Popłakałam się ze śmiechu :ryk: No dobra ... to do papierów . Na pocieszenie napiszę, że ja od rana w nich siedzę :|
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 28, 2010 12:43 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Cudne masz wspomnienia :) Ja z psami to pamiętam jedynie tyle jak na boso po ściernisku jako 6-latka spierniczałam przed małym pieskiem, który leciał za mną i szczekał wniebogłosy, wyraźnie zadowolony z "zabawy", która dla mnie była horrorem, bo pies-morderca wielkości średniego kota leciał za mną i szczekał i na pewno chciał mnie zeżreć w całości. Rany na stopach i kostkach od sztywnych, zeschniętych już badyli zżętego zboża były zapewne większe niż potencjalne gryzione (których zapewne by nawet nie było) no ale jak już napisałaś adrenalina robi swoje ;)
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto gru 28, 2010 12:53 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

popłakałam się ze śmiechu :ryk:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto gru 28, 2010 13:03 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Rotka wykarmiona przez Jamnisię.... prawie jak Romulus przez wilczycę :D
Ja pamiętam jak mając całe 16 lat przyszło mi układać mojego Torisia. Toriś jest Alaskan Malamutem, z tych co to im natura nie poskąpiła wielkości, dosyć dluga jak na malamuta sierść sprawia, że robi wrażenie wściekłego wilkołaka. To nic, że w rzeczywistości jest łagodnym, autystycznym, wiecznym szczeniakiem, który boi się stojaka na miski. No ale kiedy dorastał i przechodził ten paskudny wiek, w którym chciał sobie wszystkich i wszystko podporządkować było z nim wesoło. Kiedy wychodziłam z nim na spacery, ludzie widząc niewielkie, młode dziewcze z potworem na drugim końcu sznurka przytulali się do płotów, coby nie zakłócać potworowi spokoju. Ale szczytem była sytuacja, która mi się kiedyś przytrafiła tuż obok porzystanku autobusowego... Toriś ma to do siebie, że nienawidzi owczarków niemieckich. Nie wiem dlaczego, tak już ma. No i szłam sobie z nim spacerkiem w piękną wiosenną pogodę, słońce świeciło, kwiaty pachły, a po drugiej stronie ulicy pojawił się ON. Owczarek znaczy się. Toro ważył już wtedy jakieś 40 kg i był jednym wielkim mięśniem, jak to malamut. Nie muszę wam mówić, jak trudno było mu wyperswadować, że nic się nie dzieje i jak mnie nie posłucha to... no właśnie co ja mu mogę?
No więc zaczął się cyrk. Na takiego psiaka jest wtedy tylko jeden sposób... działać po psiemu. Tak więc idąc za radą szkoleniowców, z którymi Tora uczyliśmy manier rzuciłam potwora na ziemię, przygniotłam kolanem i czekałam aż się uspokoi (dla psów jest to próba zdominowania, co jest strasznym obciachem, zwłaszcza jak owczarek patrzy). Kto kiedykolwiek słyszał ryk upokorzonego malamuta, ten wie, że brzmi on jak zagryzający antylopę LEEEEEW. Trwało to jakieś 10 minut, bo uparta z niego bestia.

Wtem zorientowałam się, że obok jest przystanek pełen ludzi, i wygląda to pewnie conajmniej dziwnie :D
Po skończonej akcji, kiedy Toriś znowu chodził jak w zegarku spojrzałam na przystanek. Nie było na nim NIKOGO.
Dodam tylko, że w międzyczasie nie przejeżdżał żaden autobus :D

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto gru 28, 2010 13:17 Re: Pers Gerard - brak pomysłu na chwytliwy tytuł

Ciekawe kogo się bardziej wystraszyli - wielkiego ryczącego malamuta, czy filigranowej nastolatki przygniatającej bestyję do ziemi :mrgreen: :lol:
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 9 gości