Na moim osiedlu jest grupka kobiet i to wcale nie babcie- przeważnie nawiedzone stare panny nie mające co robić, chodza i dokarmiają koty, zostawiają im jedzenie w różnych miejscach, potem te resztki opakowań i jedzenia wala się po całym osiedu, upatrzyły sobie zaparkowane pojazdy by pod nimi tworzyć stołówkę dla kotów, przechodząc obok śmierdzi niesamowicie, resztki walają się po trawnikach. Dodam dla tych co może nie wiedzą ale osiedle przylega do lasu i to jest nieproblem by dzikie zwierzęta, lisy, kuny pojawiały się na osiedlu, nie mówiąc już o okresowych zakazach wchodzenia do lasu ze względu na wściekliznę. To jest dosłownie moment kiedy to dojdzie to jakieś tragedii, epidemii, tego nikt nie kontroluje, nie zajmuje się tym
Majkel"
nawet znam te "nawiedzone stare panny"
chociaż jedna jest meżatką, ale mniejsza o to, bywam na tym osiedlu b. często i nie zauważyłam aby śmierdziało niesamowicie czy resztki walały się po trawnikach,
jestem całkiem załamana czytając wypowiedzi prwie wszystkich osób pod tym artykułem na trójmiasto.pl








