siedziałam pokornie 5,5 godziny z transporterem na kolanach, nie wychodziłam nigdzie
damy radę z Kalipso:)
TŻ proponował kupić jej taką karuzelę jaką mają chomiki
ale tyle przeszła, że nic dziwnego
pałaszuje jak smok, prawie się dławi, myślę, że ta zmiana przypomniała jej że może być gorzej i się boi
i mam teraz w domu kocie zoo:
przytulasty, wrażliwy, delikatny Baltazarek
spokojna, charakterna Wanilka, co się albo natrętnie upomina o głaskanko albo znika nie wiadomo gdzie
kot kamikadze Kalipso, kruszyna o niesamowitych oczkach, niespożytej energii, apetycie na żarełko i życie, takie carpie diem, carpe myszkę, carpe michę, carpe głaskanko

TŻ się z niej smieje, że chodzi jak koń

, bierze ja na kolana, ona się wierci jak piskorz, pocharkuje, potem się wycisza, wycisza w takcie mizianka i w pewnym momencie padł kot
przysypia z rozchylona mordką, a ponieważ nie ma ząbków w dolnej szczęce, jej języczek lekko wystaje z mordeczki
wczoraj w celach integracyjnych zaserwowałam jej jogurt z mojej dłoni
dzisiaj miałam jej puścić jakiś film

ale niestety wieczorem będę musiała popracować
ale z końcem tygodnia w końcu odpocznę i poświęcę moim sierściuchom tyle czasu ile na to zasługują
jestem szczęśliwa, kiedy rano po mieszkaniu towarzysza mi 3 ogony
