morelowa pisze:Biedne Kefirzątko , biedni Wy
Z takimi zwierzakami to dużo gorzej niż z dziećmi - tzn. zwierzakom gorzej, bo nie można nic wytłumaczyć , obiecać, że się polepszy, że przejdzie.. ech.
Boli go. To widać. Czasem warknie .Wali ogonkiem ze złością jak ludzie palcami . To walenie kusi młodziki by kota uczepić, ogon chwycić, pobawić się. Kefirek wtedy mocno się denerwuje.
Loluś jest niepocieszony najbardziej bo Kefirek to jego kolega najlepsiejszy jest. A teraz ten kolega prycha na niego i leży nieruchomo. Loluś chodzi przy klatce, prosi by Kefiruś pobawił się, zaczepia go wsadzajac łapinkę...A ten leży. Kocik ma założoną satelitę więc jest problem z jedzeniem i piciem. Boję się go zostawić bez niej bo interesuje się rankami. A dziś w klatce u Kefira zastałam

Lunkę. Mała jest mała ale i tak zagadką jest jak wlazła. O podbieraniach żarcia, grzebaniu w żwirku nie wspomnę . Przez prętry cięgiem to robią. Te dwie rzeczy złoszczą nas oboje.
Podstawiłam Kefirkowi dziś kuwtkę normalną pod drzwiczki klatki. Wylazł i z lubością w żwirze pokopawszy zrobił siusiala. Uff. Biedne nóżki trzęsły się ale ustały i nawet pokopały deczko. Na resztę za mocno nie ma co liczyć bo mało je.
Klatka stoi w "dużym" pokoju tak by Kefuś był z nami cały czas a przy okazji widoczny.
Obecne maluszki to cholery wcielone. Wszędzie pełno. Jest ich ze trzy razy więcej i na wszystko należy uważać. Wszystko chować. Ciągac nogi po ziemi i tyłów pilnować by się nie wdrapały na nas. Drapak od Cioci Iwonki, taka cudna fala, została prawie doszczętnie zdewastowana. Teraz zajęły się odkręcaniem sznurków. Całkiem dobrze im idzie. Za chwilke nie będzie na czym sie wyżywać. Są wiecznie głodne. Janusz ze zdzwieniem oglada ilość talerzy zapodawanych raz za razem. Tylko słyszę "znó głodne". Ano znów. Jak usłyszą kicianie to mało nóg nie połamią tak lecą do pokoju an posiłek. A tak nawykły do niektórych rzeczy,że trudno potem mieć pretensje do nich ,że focha rzucają. Pikusiowi przecieram żarcie by strzykawką podać. Skrzek łyzki po sicie powoduje wmeldowanie sie dzieciejstwa w kuchni. Co niektórzy wdarpują się po nogach by na blat wcciągnąć zwłoki. Trudno im zrozumieć,że staruch dobrocie dostaje a nie one.
A staruch nie fajnie.