Alienor pisze:Wcześniej nie napisałam, ale Danka

.
Przekażę. Właściwie się małej mocno oberwało za całokształt

A to sami powinniśmy sobie dać kopa .Bo robi to czego się nauczyła.
To nie jest tak fajnie i różowo jak nowe zwierzę przychodzi. Nerwy swoje grają i każdemu z nas nastrój się waha. Może opisując wszystko przedstawiam to jakoś optymistyczniej, luźniej. Ale to dla nas wszystkich jest olbrzymi stres. Każdemu w środku wszystko się trzęsie i jesteśmy na granicy awanturki. Wiemy ile możemy znieść i troska czy podołamy/ zapewnimy dobre warunki, powala. Choć każde z nas wie, że każde z nas by tak postąpiło. Ale temu co przyniósł dostaje się deczko. I nie chodzi o słowa nawet .Ale o wyraz twarzy, o minę czy inne niuanse.
Mnie dziś u wetki dostało się za to,że koty siedzą a "domy" wszak dzwonią, dzwonią... A ja , ta magiera i pogromczyni, domy zniechęcam, magluję, czepiam się i w ogóle ciężko ze mną jest. Wetka cierpliwa ,wysłuchała. Tylko TZ zapomniał powiedzieć ,że jeden dom nie wykasrtruje kota, drugi nie zabezpieczy balkonu (wcześniejszy kot spadł TYLKO raz-na amen), trzeciemu z duetu Tami i Tosia jest tylko Tami potrzebna ale forsy nie ma na ew jej leczenie i zamykać tarasu nie będzie tylko kota pilnować należycie. Czwartemu, piątemu... pingwinuś bardzo by się zdał. Nie ważne, że chory, nie ważne że opieka specjalna na ten czas potrzebna...chcą jak najmniejszego juz i teraz. A dla mnie ważne jest,że czwarci "zgubili" już dwa koty z domu nie wychodzącego i nawet kilka dni szukali...A piąty nie widzi problemu w maleńtasie. Sypnie se chrupki, postawi mleko i podjedzie do weta jak znajdzie czas-bo oni zawsze dbają o koty. Szósty chce Myszkę na tygodniową próbę zabrać -bo chcą sprawdzić czy bardzo zniszczy dom i czy im kot pasuje. Siódmy chce Tami dla dziecka i dziecko stało się dogłębnie nieszcześliwe jak Tami nie dostało. A w ogłoszeniu Tami jest wyraźnie zaznaczone ,że tylko z Tosią idzie. Ósmy , znów o Czipa i Dale walczy, stawiając argumenty nie do przebicia. Mają w domu dobre warunki a ja o weta i karmę się czepiam. Jak zostały wzięte z piwnicy to co za różnica jaką karme dostaną i ile razy weta zaliczą? Przeżyły, co nie

...
Piszę to chyba gwoli uspokojenia samej siebie. Usprawiedliwienia? Słowo pisane przemawia inaczej do rozumku małego. Bo może ja faktycznie za ostra jestem i szukam domu z bajki. Znaczy się szukam takowego, koniecznie lepszego do mojego z full wypasem usługowo-pokarmowym i na pewno mniejszą ilością kotów

.