O rany!ASK@ pisze:Szara codzienność u nas.
Martwię sie, bo nie mogę dostać sie na kotłownię. Brama ciągle zamknieta bo właściciel garażującego tam auta ma urlop.Rano w ciemnicy boję sie tam włazić przez płot. A po południu ludzie się kręcą. Jakoś tak co drugi dzień było otwarte i dosypywałam żarełka.
Fakt-prawie wszystkie przychodzą teraz rano. Ale miały zawsze odskocznię. Druga dokarmiająca daje im puszki, które za moment zamarzają. Muszę rano sprzątać. A tak to sobie pochrupały. Niektóre nie pokazują sie dopóki suche jest. Pojawiły sie 3 nowe koty.Dorosłe. Dzikawe chyba.Daj Panie by były dzikawe. Rudego (chyba "mojego") wywieziono w samochodzie .Grzał się biedak nad ranem. Mówił mi własciciel auta,że otworzył na miejscu maskę i kot wyskoczył.Podobno cały. Mają sypać mu jedzenie na miejscu (podobno tak powiedział miejscowy). No chyba ze to inny jeszcze rudy.

Coraz bardziej nienawidzę zimy.
