ewkkrem, nie wiem, ale w zeszłym roku urodziła i wykarmiła 6 kociąt. Kiedy tam trafiłam, były już tylko 4, podrośnięte, samodzielne. Tylko Lila przeżyła, jedynie ciałko sympatycznego kocurka z plamką na nosku znalazłam w krzakach. Nie wiem, co się stało z resztą. Szukanie kociąt na tym terenie to nawet trudniejsze niż igły w stogu siana.
waanka pisze:Gabryś ma zniewalającą urodę
Dziękuję

Mnie się też podoba. To teraz dorodny kocur, ma piękną w dotyku sierść. Pozostał dzikawy, właściwie to tylko mnie ufa. Sam podejdzie do mnie, kiedy mam w ręku kawałek szynki. Zjada mi z ręki. Jest jednak płochliwy, ucieka, ale kiedy go złapię to mogę z nim zrobić wszystko. U weta ma opinię miziaka

. Nic dziwnego, jest przestraszony i wtedy wtula się we mnie. Nigdy mnie nie ugryzł, nie zadrapał, a przecież podcinania pazurków nie lubi. Czesanie też nie jest dla niego przyjemne, ale spokojnie to znosi. Z pozostałymi kotami żyje w zgodzie, ale czułości domaga się tylko od Beni. Podstawia jej główkę do wylizania, ociera się o kotkę. Chętnie się bawi, teraz najlepszą zabawką jest Cat Dancer. Stara wędka pojechała z dziewczynkami do Warszawy, ale zamówiłam nową, specjalnie dla Gabrysia.
Niedługo kocie dziewczynki powinny już być w domu. Czekam na wieści, zawsze się denerwuję tym, jak koty odnajdą się w nowym domu.