» Pon mar 28, 2011 19:24
Re: Uszatka - nie ma domu, ma FIV+ :(((
Uszata nie lubi wychodzić z kuchni. To jej azyl.
Oczywiście, jest ciekawa, co się za drzwiami dzieje. ale kiedy Domisia ma głupawkę i skacze po wszystkim, Uszatka udaje, że nic ją to nie obchodzi, nie słyszy, nie widzi, a w ogóle, to śpi.
Dopiero, kiedy w domu jest spokojnie, Uszata postanawia wyjść. Oczywiście, najciekawszy jest pokoik, zawsze drzwi były zamknięte, a teraz otwarte na szeroko. Koniecznie trzeba go zwiedzić.
Pierwszy raz mniej wyglądał na zwiedzanie, a więcej na froterowanie brzucholem podłogi, choć tłumaczyłam, że takim mikrym futerkiem połysku z parkietu nie wydobędzie.
Teraz wchodzi spokojnie, godnie nawet. Obchodzi wszystkie kąty, wpełza w każdą szparę. Do czasu. Wystarczy, że usłyszy jakiś podejrzany dźwięk (a nuż ten straszny wielki rudy potwór się zbliża), pędzi do kuchni tak, że na zakręcie wpada w niekontrolowany poślizg i musi szybko zbierać zadeczek z podłogi. A w kuchni na wszelki wypadek chowa się pod fotelem i wyłazi dopiero, gdy zamknę drzwi. O, wtedy może wyjść i się pomiziać. Ryży wielki jej nie zagraża.
Uszatka to kochane stworzenie. Bardzo kochane. Ostatnio nauczyła się podczas miziania zastygać nieruchomo opierając nos na mojej dłoni. Nie wtula się, tylko dotyka nosem i tak śmiesznie dmucha. Oczywiście druga dłoń służy w tym czasie do głaskania.