Błogosławiona jest nieświadomość. Najgorsze jest jak ktoś dzwoni do mnie bezpośrednio a ja nie mogę nic zrobić, wiem już o problemie, śni mi się po nocach, i co robić....
Strasznie to trudne.
Ale cóż trzeba się najpierw zajmować tymi za których już wzięło się odpowiedzialność.
Jadę dziś wieczorem na konsultacje z Bajaderką do wet. w ostatnich dniach, może przez te upały pogorszyło jej się, kilka razy miała już napady duszności, raz tak poważny, że musielismy jechać na cito do wet, na szczęście zastzryki rozszerzające drogi oddechowe pomogły na jakis czas, ale niestety trzeba działać, a jest to bardzo trudna decyzja, konsultowałam jej przypadek już z kilkoma wetami, obstawiają:
- polipy na strunach głosowych/krtani
- zwężenie krtani
- coś z tchawicą
lub jeszcze coś innego, aby się dowiedzieć co jest trzeba kotkę znieczulić, zaintubować i obejrzeć jej tam w gardziłoku, ale efekt tych działań moze być różny: może uda się łatwo zoperować jakis defekt, może problem okazać się nieoperacyjny, może kotka nie przeżyje wogóle tego znieczulenia
Od 10 maja aż do teraz funkcjonowała dobrze, trochę tylko jej tam charczało, ale teraz jest wyraźnie gorzej, nie mogę już odwlekać jakiejś decyzji, trzeba spróbować coś robić, tylko że to jest duże ryzyko.
A Kikuju ma ciągle nieleczącą się infekcję pęcherza/cewki moczowej, robiłam badanie moczu na posiew ma gronkowca złocistego
Liskowi się paprze rana na karku.
Ciągle co wydaje mi się że wychodzę na prostą to kolejna masakra. Pracuję praktycznie na 2 etatach, codziennie latam do wet, śpię po 4 godziny, w domu non stop robota z kotami bo jest ich 9.