Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw sty 28, 2010 19:04 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Wiewiórka Ivi

Obrazek

Po psotach, trzeba odpocząć...

Obrazek

Tasza i podchody z "wodną" zabawką.
Ciężko jej zrobić zdjęcie, bo ona się ciągle... kiwa - zwłaszcza
jej główka :(

Obrazek

Obrazek

Obrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw sty 28, 2010 19:12 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Zima pod moimi oknami c.d...

Obrazek

Obrazek


I na marginesie...
Bardzo Was proszę...
Podnoście BAZAREK !!!
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt sty 29, 2010 0:05 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Hhmmmmmmmmmmm.....

Skąd ja to znam....i Wy pewnie też :lol:


:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Film:
:arrow: http://www.youtube.com/watch?v=s13dLaTIHSg

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt sty 29, 2010 0:26 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

No wypisz, wymaluj................ :ryk:
......... :ryk: ............moje życie ........... :ok:

:arrow: http://www.simonscat.com/films.html

Dobrej zabawy Cioteczki :lol: , w te mroźne noce...
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt sty 29, 2010 22:21 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Safii uwielbiam Twoje posty.
Bardzo się cieszę, że napisałaś aż tyle :D .

Jeśli chodzi o dylemat kotów w piwnicy,
to uważam że najważniejsze jest ich dobro, to aby przeżyły.
W takich warunkach muszą dać sobie radę
i myślę, że jakoś wzajemnie się będą tolerowały.
Dla nich to być albo nie być.

Zima w tym roku jest tak mroźna,
że bez pomocy ludzi zwierzęta nie przeżyją.
Do mojego ogrodu w nocy przychodzą lisy i zające.
Wszyscy szukają pożywienia, bo wokół ziemia skuta lodem i przykryta śniegiem.


Cieszę się. że Ivi i Taszka bawią się jak małe dziewczynki.
Zwłaszcza, że Taszka dokazuje nie robiąc sobie nic ze swojej inności.
Przesyłam dla nich dużo buziaków :1luvu: :1luvu: !


Aha, a pomysł z puszką świetny :ok:

honda11

 
Posty: 6665
Od: Wto maja 27, 2008 10:43
Lokalizacja: Leszno / Wielkopolska

Post » Pt sty 29, 2010 22:43 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Ile nowych wiadomości :mrgreen:
Może najpierw co do puszeczki. Myślę, że jeżeli wytłumaczysz klasie czym się zajmujesz i tak pokrótce trochę opowiedziała o kotkach to myślę, że spojrzeli by na to trochę inaczej (znaczy nie pomyśleli nie wiadomo co :wink: ).

Ivi jest przekomiczna :ryk: wariatka jedna :mrgreen: A jak pisałaś o Taszce to aż mnie głowa rozbolała :wink: ale ona pewnie ma to wszystko w nosie i nie zwraca uwagi na swoje zderzenia ze sciana :lol:
Safii podaj nr konta na pw :wink:
(p.s przepraszam za bark polskich liter w drugiej czescie ale pisze nie ze swojego kompa i na tej klawiaturze alt jest po lewej stronie i sie w koncu poddalam bo to strasznie niewygodne )
Obrazek

JaEwka

 
Posty: 8795
Od: Wto gru 11, 2007 11:37
Lokalizacja: Wrocław/Lubin

Post » Sob sty 30, 2010 16:10 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Wiecie jaka ja jestem……….głupia. :roll:

Wczoraj jak szalona latałam po domu, sprzątając, gotując itd.
Wszystko, żeby się wyrobić na to spotkanie.
No normalnie z wywieszonym jęzorem.
Zrobiłam puszkę na "reszty z piwka" i spóźniona 15 min. stawiłam się
na spotkaniu.
Obeszłam cały lokal, a tu nikogo.
Żadnej znajomej twarzy.
No szok normalnie. 8O
Pomyślałam, że może zmienili lokal – w końcu się spóźniłam…
Wracałam do domu rozczarowana.
W połowie drogi zerknęłam na telefon i co… sama do siebie
powiedziałam: „ty kretynko”. :roll:
Lokal, godzina się zgadzała, ale data hi,hi 8O TRZYDZIESTEGO
stycznia hi,hi. 8O
No normalnie nie mogłam uwierzyć we własną głupotę,
jak mogły mi się dni pomiąchać. :lol:
Czyli spotkanie jest dzisiaj.
Puszka gotowa i mam nadzieję, że chociaż z 20 zł. się zbierze.
Czujecie – dni mi się poprzestawiały.
Szkoda mi tylko kosmetyków, które się zużyły niepotrzebnie,
bo na co dzień z oszczędności się nie maluje,
a tak spędziłam bite 30 min przed lustrem brr. :evil:

Wczoraj udało mi się nakarmić jednego z piwniczaków mokrą karmą.
Jadł aż mu się uszy trzęsły (bo tak zmykają i zanim znów odważą się
podejść do miseczki, jest po faworach – jedzenie zamarza).
Śliczny jest.
Taki czarny z białą krawatką.
Troszkę niewymiarowy, bo jest długi i ma krótkie łapki + mała,
ale okrągła główka.

Wiem, że zwierzakom strasznie ciężko.
Ziemia skuta lodem i przysypana śniegiem,
zero szans na wygrzebanie sobie czegoś. :(
Dokarmiam też gołębie, bo przy takiej ilości śniegu biedactwa głodują.
Wychodzę, odśnieżam kawałek trawy i wysypuje im ziarno,
które kupiłam w sklepie zoo – powiedzieli, że wysokoenergetyczne
(mam nadzieję).
Nawet boje się myśleć co jest z lisami, zającami itd. jak wszystko
skute lodem. :?

Ivi chyba zaczyna dorastać smyk jeden,
bo coś mi się widzi, że to początki rujki…ojj. :roll:
Czas pomyśleć o sterylne dziewczynek. :|

Tak bym Wam chciała nagrać ich figle,
żebyście mogły zobaczyć te "tornada zniszczenia" w akcji,
no ale nie mam jak…buu.

PS. Jestem już na 2-gim semestrze hi,hi.
Ciężko było, ale się udało. :ok:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Sob sty 30, 2010 16:18 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

gratulacje za drugi semestr :piwa:
pozdrowionka i głaski dla futerek :kotek: :ok:

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Nie sty 31, 2010 16:12 Re: Walczymy z powikłaniamiP po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Też gratuluję II semestru :piwa:
Pozdrawiam :) Futerka także :)
Obrazek

joanna521

 
Posty: 571
Od: Wto wrz 22, 2009 11:00
Lokalizacja: Kielce

Post » Nie sty 31, 2010 20:26 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Wszystko sie zajebiście układa :) chciałam tylko napomknąć, że mieliście nas odwiedzić!! :) chciałam żebyś zobaczyła Szarunie jak świruje, u mnie jeszcze nic nie leci z półek ale kłaków jest co nie miara :) jak rano podchodzi do wyra i patrzy czy juz nie spisz i tymi swoimi oczami rozczula na całego :)

tysia6667

 
Posty: 381
Od: Czw sie 27, 2009 16:31
Lokalizacja: Kościan

Post » Pon lut 01, 2010 15:12 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Tysieńko Kochana.
Tak się cieszę. :lol:
No kurna ogromnie.
Jesteś WIELKA przez wielkie „W”
i normalnie Kocham Cię jak siostrę. :1luvu:
Wszystkie smski czytam i lałam po nogach, jak napisałaś,
że oglądasz z Szurania telewizję. :ryk:
Pisz jak najczęściej.
Wiesz, ja nie odpisuję, bo na koncie zwykle zero,
ale bardzo często o Was myślę. :P

Spotkanie klasowe się udało. :D
Byłam w szoku, bo choć były tylko 4 osoby, ze mną pięć,
to było po prostu przesympatycznie.
Puszka stanęła i okazało się, że moje obawy były niepotrzebne,
bo wszyscy obecni byli bardzo zaaa i…….uzbierałam 39 zł.
No jak na 4 osoby, to bardzo dużo.
Ponadto bawiłam się do 4-tej nad ranem wydając tylko 11 zł,
które dostałam od siory, bo moja stara przyjaciółka z ławki,
która przyjechała z Niemiec, na wiadomość, że już idę, bo nie mogę
sobie pozwolić na dłuższą zabawę, zaoferowała pomoc
i mimo moich stanowczych sprzeciwów dbało o to,
żeby moja szklanka nie była pusta – i to tak skutecznie,
że całą niedzielę umierałam sobie cichutko
na łóżku nie wadząc nikomu hi,hi.

Rujowy alarm Ivi był fałszywy ufff,
bo to chyba jakaś "przed rujka", ale moja dziewczynka
nieubłaganie dorasta. :cry: buuu
Robi się charakterna jak diabli. :twisted:

No lecę, bo przez to bolesne, niedzielne lenistwo
robota się nagromadziła brr….
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto lut 02, 2010 17:45 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Ivi – diabeł wcielony. :twisted:

Dziś w nocy stałam jak wryta w przedpokoju,
nie mogąc uwierzyć w to co widzę, 8O
zastanawiając się tym samym, jak ona to zrobiła. 8O

Pawlacz – wiecie, takie szafki zawieszone zwykle w przedpokojach,
tuż pod sufitem.
Wokół........... pusta ściana i drzwi –
tylko rurka od kaloryfera na której wisi smycz psa.

I co?

Słyszę w nocy miauczenie.
Wychodzę i szukam z latarką tej cholery,
domyślając się, że gdzieś utknęła. :evil:
Nigdzie jej nie ma, ale słyszę tupanie nad głową.
Myślę, to niemożliwe, bo nade mną NIC nie ma,
ale świecę latarką po pustej ścianie i co widzę :?:

W szczelinie miedzy sufitem a szafką sterczy głowa Ivi
i gapi się na mnie. 8O 8O 8O
Oniemiałam :!:
Stałam dłuższą chwile nie mogąc uwierzyć w to, co widzę,
bo to kurna niemożliwe – skrzydeł przecież nie ma
a swobodnie po ścianach chodzić też „jeszcze” nie umie.

Miałam ochotę obudzić cały dom, żeby zobaczyli to, co ja.
Jak ona tam wlazła i jak ja ją stamtąd wyciągnę ???
O mało sama się nie połamałam, robiąc w środku nocy piramidę
z krzeseł, żeby ją wyciągnąć z za tego pawlacza. :evil:

Długo zastanawiałam się, jak tam wlazła,
bo przecież nie po gładkiej ścianie i doszłam do wniosku,
że jedyna droga to kaloryfer i wisząca na nim smycz,
ale jak dalej się wspięła, żeby wleźć w 15 cm. szparę
między sufitem a pawlaczem, dalej pozostaje dla mnie zagadką. 8O
No mówię Wam diabeł wcielony. :twisted:

Muszę zmykać w trybie natychmiastowym, po piach dla kotów,
ale wieczorkiem napiszę o moim nowym "Kiwaczku" i całodziennej
akcji ratowania go…
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto lut 02, 2010 22:19 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Piwniczaki. :kotek:

Dziś kupiłam 0,5 kg wysokoenergetycznej karmy Puriny.
Będę ją mieszać z tą, którą mam, żeby kociska jakoś to przetrwały.
Udało mi się dziś też nakarmić Czarnego z białą krawatką resztkami
od moich kotów.
Wychodziłam z psem i zczaiłam go na dworze, więc szybko poleciałam
do domu, zgarnęłam miskę moich maluchów i wyniosłam na dwór.
Oczywiście musiałam dość daleko odejść, żeby podszedł, bo jeszcze
nie kojarzy mnie z jedzeniem
(bo Burek wie, że mój głos, albo zapach = jedzenie i choć oddala się
na bezpieczną odległość ode mnie, to nie ucieka w popłochu,
tylko czeka).


Ktoś pozrywał zasłony, które zrobiłam w okienkach. :cry:
No ręce mi opadły i zrobiło mi się przykro, :( bo naprawdę się
napracowałam, żeby:
raz było to estetyczne,
dwa funkcjonalne
i trzy mocno się trzymało.
Oj no co to komu przeszkadzało?
Teraz muszę zaczynać od nowa, ale postaram się to poprzybijać na amen,
żeby jeśli komuś przyjdzie do głowy to zrywać,
to żeby się choć napocił.

Tasza.
Nie wiem jak,
nie wiem kiedy
dostała się na okno w pokoju mojej mamy.
Okno przez nią zabezpieczone przed kotami
(wiecie, poobstawiała firankami, które pozszywała itd.,
żeby jej dziewczyny ukochanych kwiatuszków nie poobgryzały).


Zniszczenia porobiła masakryczne… 8O
(sądzę, że przednio się przy tym bawiąc :ryk:
i mrucząc przy tym pod noskiem)

Ze storczyka nic nie zostało – poza ziemią oczywiście.
Kwitnący, jakiś tam bezkolczasty gatunek kaktusa – już nie kwitnie
i pewnie już nigdy nie zakwitnie.
Aloes – chyba fajnie się go wykopywało z ziemi,
bo pozostały po nim tylko powyrywane liście,
którymi na podłodze bawiła się Ivi.
Pełna masakra.
Dziękuję Bogu, że mamy nie było w domu.

Uprzątnięcie wszystkiego zajęło mi troszkę…,
potem pędem do koleżanki, żeby awaryjnie zawiozła mnie do Obi,
gdzie już czekał Łukasz, którego wyciągnęłam z zajęć
i tak "ekipa kryzysowa" wparowała do sklepu szukając kwiatków,
choć przypominających to, co przed kilkunastoma minutami
wywaliłam do śmietnika.
Kaktusa udało się kupić (dziękować niebiosom, że to chyba okres ich
kwitnienia i wszystkie w sklepie miały kwiatki),
aloes też.
Storczyka niestety takiego nie było, bo ku mojemu przerażeniu
okazało się, że to rzadki okaz…brr.
Łukasz w geście solidarności dołożył mi się do rachunku.
Wróciłam do domu i przesadziłam wszystko tak jak było,
no poza tym nieszczęsnym storczykiem,
ale może tak od razu nie zauważy.
Uffff…
Jak na razie "muma" nic nie wyczaiła. :ok:

Jeszcze kilka takich akcji i zejdę na zawał. :roll:
Szczęście w nieszczęściu,
że Beata była w domu i zgodziła się mnie podwieś,
że Łukaszowi przelali stypendium,
no i że jest MB Gromnicznej i "muma" poszła na nasiadówkę
do kościoła.

Podsumowując,
myślę że Ivi ma demoralizujący wpływ na Taszuńke,
bo daję sobie głowę uciąć, że to ona, diablica ją podpuściła,
szepcząc jej do uszka: :twisted: „no dalej, dasz radę, wejdź tam
i pobaw się ziemią, mama będzie z Ciebie dumna…”
a potem siedziała i gapiła się na całą tą demolkę, śmiejąc się duchu
i robiąc niewinne oczka…
Naprawdę, jeszcze jeden taki wieczór i będę potrzebowała
respiratora.
8O

Kiwaczek.
Kotka 4-5 miesięcy, trikolorka.
Taka jak Taszka, a może nawet bardziej „inna”.
Jej rodzeństwo zostało przywiezione do weta przez panią z
Kruszyny k. Częstochowy.
Ona została przeznaczona do uśpienia,
znaczy nawet nie została przywieziona tylko zostawiona tam,
gdzie Pani znalazła resztę kociaków.
Kobieta obawiała się jakiejś zaraźliwej choroby, więc ją zostawiła.
Pojechałam wczoraj do tej Kruszyny z dziewczyną ode mnie ze szkoły,
która dała mi o tym całym zdarzeniu cynk.
Kotka prześliczna.
Spała w kartonowym pudle w boksie śmietnika.
Okoliczni ludzie powiedzieli, że kociaki pojawiły się w sobotę – ktoś
je przywiózł i zostawił.
Wstępna diagnoza – albo mama przechodziła jakąś chorobę będąc
z kociakami w ciąży, albo ma to co Tasza, albo jeszcze coś innego.
Na razie trzeba ją odkarmić.
Została odpchlona, odrobaczona itd.
Nie ma jeszcze imienia.
Chwilowo przebywa u mojej sąsiadki, bo bałam się ją zabrać do domu –
wiecie kwarantanna.
Sąsiadka ma z 90 lat, mieszka sama,
ale zgodziła się wziąć kociaka na, jak jej powiedziałam 2 tyg.
Zaniosłam tam kuwetę i praktycznie co 2-3 godziny do niej chodzę
posprzątać siuśki i nakarmić kotkę.
Przecież starsza kobieta nie będzie się zajmować kociakiem.
Byłam tam z 20 min. temu i kicia spała wyciągnięta pod kaloryferem.
Jak tylko upewnię się, że niczym nie zarazi moich dziewczynek,
biorę ją do siebie.
Napiszę o niej więcej, jak tylko troszkę ją poznam.
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto lut 02, 2010 22:27 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

Dwa dni pełne stresów i nieprzewidywanych akcji.
I kto jak nie kociaki, zadbał by o takie "uatrakcyjnienie" 8O
mojego życia hi,hi.. :ryk:

Padam na pyszczek. :roll:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Safii

 
Posty: 782
Od: Pt lip 31, 2009 17:24
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto lut 02, 2010 22:43 Re: Walczymy z powikłaniami po PP.Prosimy o wsparcie finansowe!

No, nie dziwne... Po takich przejściach. Swoją drogą kociaki potrafią rzeczywiście zadbać o to, żeby ich mamuśki i reszta rodzinki się nie nudziły :D :D :D
Obrazek

joanna521

 
Posty: 571
Od: Wto wrz 22, 2009 11:00
Lokalizacja: Kielce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 156 gości