OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

ASK@ pisze:
MalgWroclaw pisze:Super, choć źle, że stróż zły.

Stróż został obudzony w nocy. Bo według mnie spał. Ale to moje zdanie. Dzięki policjantce z Wrocławia nocna akcja z jego uruchomieniem udała się.
A dziś raniusio, widząc autko Anki, zjawił się niezwłocznie.
By nie było bez wpadek. Moja specjalność
Wstaję
Oczka błękitne przecieram. Ciemno. Mam dzwonić do Anki by ją obudzić. Szpital czeka. Między żarciem dla naszych, pakowaniem plecaków do szpitala i dla dzików, ocieraniem wzroku zimną wodą...dryndam do wspólniczki. Wiadomo, że jak ktoś ma kogoś obudzić o rannej mocno porze, to jestem to ja! No więc dzwonię raz za razem.
Dopiero włączenie się poczty głosowej mnie otrzeźwiło. Ona jej nie ma! 4,20 a ja wiszę ... na numerze...kuriera co gerberki i felixy nam dostarczył

na pewno kurier uzna dzisiejszy dzien za udany. :ryk:

Oni chyba tez wczesnie wstaja, ale chyba nie o 4.00

**Adopcje: 10 >>**

Dziś nic nie wlazło do sprzetu. Nawet telefon do kuriera nie pomógł :roll:

Rysio-16-02-2013 [*]

Chciałabym zobaczyć jego minę jak zobaczył na telefonie godzinę dzwonienia :mrgreen:

**Adopcje: 10 >>**

Łapki puste. Osiedlowe złe bo później żarcie było. Dopiero wróciłam. Prawie w nocy z nerwów nie spałam. Tam została kotka w ciąży. Może urodziła już?! :strach:

Muszę ogarnąć dom, zakupy i...ogolic się. Potem pomyślę o drzemce i zupę wstawię. Albo i nie :smokin:

**Adopcje: 10 >>**

Miałyśmy zebrać dziś sprzęt i dać odpocząć :ok:

kotom. Bo wcale się nie pokazują. No i dziś się polazły. Olewając łapki.
Jesteśmy mocno atrakcyjne inaczej na terenie :mrgreen:

Pacjenci prowadzają swoich nowych towarzyszy czy odwiedzających od łapki do łapki tłumacząc po co i dlaczego. Więc fajnie, że kilka osób więcej się z tematem bezdomności zapozna choć częściowo.
Jednak, patrząc ze swego punktu, to teren co chlubi się wyjątkową współpracą. Kierownictwo,, pielęgniarki, stróże, pacjenci,nawet kucharki...
Dziś wjeżdżając o 5 rano zostałyśmy przywitane przez nowego portiera (nie znamy go jeszcze )... "A panie to od kotów są , proszę, proszę... "
A nastawione byłyśmy na tłumaczenia.
Tylko koty nie chcą współpracować :placz:

Kochani, nie mam upoważnienia odtajnienia "danych" ale nasza koleżanka watkowa trafiła do szpitala. Proszę, prześlijcie kciuki i dobre myśli. Ja ślę. Trzymaj się kochana :ok:

Ciepłe myśli dla chorej.

Trzymam

**Adopcje: 10 >>**

Dwa dziś się złapały. W tym, chyba, ciężarna. Jestem zmęczona.
Idę się golić i szykować do pracy. :mrgreen:

Super

Wspaniale!

**Adopcje: 10 >>**

Złapałyśmy w sumie 8 kotów. Nie wiem ile jeszcze zostało. Według Anki dwa (ostatnie małe i matka). Ale wedle mnie może być więcej. Dlaczego? Bo wszystko jest bure i podobne do siebie. Widzieć możemy ciągle inne a kolor nas myli. Na razie zostawiłyśmy jedna łapkę i Iza ma karmić. Tak ustawioną w krzakach ,że widzi z okna. W cieniu. Druga pojechała z kocicą. Prawdopodobnie w wysokiej ciąży. Ustawiona została w zupełnie innym miejscu niż zwykle . Pawilon w czasie weekendu jest nie czynny. Na odosobnieniu. Tam często się kręcą bo stoją miski. Mało kto wiedział, że w tujach coś sterczy. W następny piątek zaczynamy od nowa. Z jakimiś innymi przysmakami. Jeśli nic się nie wydarzy.
Nieodmiennie mamy liczną widownię bez względu na porę. Dziś sztab powitalny pomocy szpitalnych, dymiąc petki, przyglądał się naszym poczynaniom. Jedna niezmiernie się ucieszyła i potwierdziła ,że klatka jest zapełniona ciężarówką. Oby! Nie każdy przyjmuje wieści o aborcyjnej. Więc nie mówimy o tym. Ona była świadoma.
Ona tam mają naprawdę dobrze. Pełno miejsc do schowania. Żarcia. Bezpieczna okolica. Nikt nie pędzi.
Choć nie każdy się "cieszy", że doroślaki wrócą. Są głosy by wytargać do lasu albo schronu albo na jakieś osiedle.

Łapka jest nam potrzebna by na nowym osiedlu , kawałek dalej, by odłowić matkę z chorym malutkim. O kolorze zmilczę. :mrgreen:

Koty przyszły z niebytu więc myślałyśmy , że to "nasza szpitalna". Termin się pokrywał. Dobra kobieta je zgłosiła i karmi. Wyjeżdża niedługo i zostaną same. W nieprzyjaznej okolicy gdzie nawet sikora przeszkadza. Okazało się ,że to nie one. Matka jest ciemniejsza a dziecko młodsze. Urocze okropnie. Na pewno nie dzikie bo najedzone zaczepiało nas i bawiło się. Gadało do nas i matki. Jednak nie podeszło na tyle blisko by capnąć go choćby w rękę czy w podbierak.
Ciągle i ciągle coś.

Zastrzelić się można

Choćby się człowiek wykończył przy kastracjach, zawsze się znajdzie jakiś nowy kot. A najczęściej taki, który w dodatku mógłby i powinien mieć swój dom.
Podziwiam ogromną pracę i gratuluję sukcesów :ok:

OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

Kto przegląda forum