Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:DziękiTylko ona mi została z tylu kotów, które tam się pojawiały
Musiała mieć ogromną wolę życia, siłę, aby przeżyć ten dramat. Mam nadzieję, że i fizyczne i psychiczne rany się zagoją. Ja już jej nie zostawiam, nie odjeżdżam, dopóki ona nie skończy jeść i się oddali. Kotka mi ufa, coś do niej mówię łagodnym głosem, kucam przy niej, ona wtedy czuje się jakby bezpieczniej.
ewar pisze:Zapraszam na bazarek. Link w moim podpisie.
ewar pisze:Upał nie do opisania, myślałam, że umrę z gorącaJadzia była. Chciałam jej dać jeść w cieniu, ale ona zna od lat to samo miejsce, gdzie stawiam miski i musiałam to zrobić. W pełnym słońcu, ale Jadzia sporo zjadła. Dzisiaj miałam mięso, wieprzowinę i kurczaka, saszetki mokrej karmy już nie dała rady zjeść do końca. Poszła do cienia odpocząć i umyć się po posiłku. Z trochę większym optymizmem już patrzę w przyszłość, chociaż nie wiem, czy głodówka ( tak przypuszczam, że nie jadła , kiedy była ranna
) nie zostawiła jakiegoś śladu w organizmie , np.chorej wątroby.
ewar pisze:Komputer okropnie mi się muli, ale spróbuję coś napisać.
Jadzia była. Zjadła sporo serc drobiowych, surowego mięsa, mokrej karmy już tak z łyżeczkę, suchej nie dała rady.
Z powrotem wstąpiłam do siostry, a potem popedałowałam do sklepu inną niż zwykle drogą. Koło cukierni Motycze i pizzerii zobaczyłam czarną kotkę w wysokiej ciąży. Pytałam kelnerki czyja to kotka. Ot, przybłąkała się i klienci ją karmią, a oni boją się sanepidu. Dałam kotce jeść i popedałowałam do lecznicy. Czynna dzisiaj do 15-ej. Jechałam jak Szurkowski na Wyścigu Pokoju, zostawiłam rower i zakupy, wzięłam transporterek i do weta. Akurat znajoma była w domu, ona jest zmotoryzowana.Podjechałyśmy, kotka leżała w krzakach, miziasta do bólu, dała się spokojnie zapakować do transporterka i pojechałyśmy do lecznicy. Wetka ją zbadała, ma około roku, świerzb gigant i do porodu jeszcze chyba chwila. Będzie sterylka aborcyjna, jutro, albo w poniedziałek rano. Kotka jest przemiła, spokojna, ma piękne żółte oczy i jakby leciutko przedłużony włos. Zaniedbana, ale będzie piękna. Poprosiłam również o testy. Dostanie też stronghold, w domu mam oridermyl. Jestem przerażona, ale nie miałam czasu na myślenie. Byłam na adrenalinie, teraz jestem dętka, nie mam na nic siły.
Kotka dostała robocze imię Motka.
ewar pisze:Komputer okropnie mi się muli, ale spróbuję coś napisać.
Jadzia była. Zjadła sporo serc drobiowych, surowego mięsa, mokrej karmy już tak z łyżeczkę, suchej nie dała rady.
Z powrotem wstąpiłam do siostry, a potem popedałowałam do sklepu inną niż zwykle drogą. Koło cukierni Motycze i pizzerii zobaczyłam czarną kotkę w wysokiej ciąży. Pytałam kelnerki czyja to kotka. Ot, przybłąkała się i klienci ją karmią, a oni boją się sanepidu. Dałam kotce jeść i popedałowałam do lecznicy. Czynna dzisiaj do 15-ej. Jechałam jak Szurkowski na Wyścigu Pokoju, zostawiłam rower i zakupy, wzięłam transporterek i do weta. Akurat znajoma była w domu, ona jest zmotoryzowana.Podjechałyśmy, kotka leżała w krzakach, miziasta do bólu, dała się spokojnie zapakować do transporterka i pojechałyśmy do lecznicy. Wetka ją zbadała, ma około roku, świerzb gigant i do porodu jeszcze chyba chwila. Będzie sterylka aborcyjna, jutro, albo w poniedziałek rano. Kotka jest przemiła, spokojna, ma piękne żółte oczy i jakby leciutko przedłużony włos. Zaniedbana, ale będzie piękna. Poprosiłam również o testy. Dostanie też stronghold, w domu mam oridermyl. Jestem przerażona, ale nie miałam czasu na myślenie. Byłam na adrenalinie, teraz jestem dętka, nie mam na nic siły.
Kotka dostała robocze imię Motka.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości