Wreszcie był sik w kuwecie ,zjedzona miska mięska ,antybiotyk połknięty ,przeciw bólowy podany ,
czaiłam się ze zdjęciem welf... ale sobie odpuściłam ,jutro pojadę do fachowców.
Weci zobaczą co się dzieje pod kaftanikiem ,ja żadnych mokrych śladów nie widziałam .
Chodzi jak kaleka ,podcięłam ściągacze na tylnych łapkach.
Mała Tusia załapała leczenie ,ulgę w pysiu przyniosła pasta ,je mokre ,chodzi za człowiekiem jak piesek ,
śpi na kocyku elektrycznym otulona po uszy.
Nowy dostał przepustkę z klatki ,zachowuje się wzorowo ,barankuje człowieka ,mruczy jak traktor ,bez protestów
daje się nosić na rękach ,ktoś będzie miał pociechę .
Kynek z Silasem mieli spięcie ,futro latało ,coś chłopaki się nie darzą sympatią .
Posprzątałam wolierę ,skosiłam trawkę ,wymieniłam posłanka w budach .
Rudy zamieszkał znowu w drewutni ,zaniosłam miski ,głodny był jak wilk ,widocznie myszy są sprytniejsze.
Ustawiłam mu budkę na zimniejsze noce ,chyba znowu mnie czekają termoforki .
Jacek z Agatą nie wracają na noc do domu .
Szylka urosła .
Wiadomością dnia wczorajszego było podpisanie umowy adopcyjnej Łosia .
Łosik zostaje moim rezydentem .
Dziękuję Oki za powierzenie tak wspaniałego kotka pod moją opiekę.
