Dzisiejszy dyżur …
Lolkowi podałam Metronidazol przed godz. 7 w kabanosieDzisiaj daniem dnia była Animonda (wołowina, indyk i krewetki).
Ogólny:Przywitała mnie czyjaś kupa przy drzwiach wejściowych, za to nie odnotowałam żadnych szczochów.
Nerwowo na ogólnym …
Apetyty dopisywały.
W kuwetach kupy mieszane. Jedną luźną kupę przy mnie zrobił Węgielek. Może odstawić mu ten Bioprotect, może od niego Węgielek na „niefajną kupę”
Nakryłam Mundka (razem Z Martą) jak rozrabiał w kuwecie … Już się gość nie wymiga, że to nie on. Został złapany na gorącym uczynku. Marta postawiła kuwetę krytą.
Pobawiłam się wędką z Melą, Mundkiem i Węgielkiem ... a Li z żalu i zazdrości wlazła pod paletę i stamtąd buczała, pacała ... Zazdrośnica

Mela z Mundkiem bawili się „zieloną śmierduchą” i później gonili swoich niewidzialnych przyjaciół, aż do ostatniego tchu. Lubię takie chwile
Li:Kupa OK. Siki przyspawane do kuwety. Wypuściłam ją na ogólny i tam już została. Li warczy na siebie, gada do siebie ... dziwny kot ... nawet syczy jak nikogo w pobliżu nie ma ...
Drzwi do Li skrzypią strasznie, Iza miała rację (byłam na dyżurze w poniedziałek i czwartek i jakoś nie zauważyłam żeby skrzypiały … dziwne

).
Przemeblowałam trochę pokoik, przy okazji umyłam dokładnie podłogę.
Szpitalik:W szpitaliku duchota, pomimo, że nie ma takiego upału.
W kranie tylko ciepła woda.
Lolek: Siku było. Luźna kupa. Leki podane, oczy zakroplone.
Diana: Kupa i siku były. Woda i suche było. Lek podany.
Łasiła się dzisiaj baaaardzo, nieśmiało podkładała główkę do smyrania … Gadała do mnie … Widać, że stres odpuścił … Fajna z niej kicia tylko jeszcze trochę nieśmiała …
Róża:Siku było, kupy nie odnotowałam (może będzie później, do godz. 14 kupy brak).
Wody brak w miseczce, suche było.
Leon:Kupa i siku w wersji mikro, ale z czego ma cokolwiek być skoro wszystko z misek wysypane i wylane. W klatce istny sajgon. Wszystko mokre i zakopane. Leonowe chrupki w Lolkowej misce z wodą. MASAKRA
Leon ładnie zjadł mokre. W miseczce, którą zostawiłam jest dokładka mokrego z Zylkene b-n.
Przepraszam za jakość zdjęcia .... telefon mam przedpotopowy ...
Klatka Leona przed

Klatka Leona po:


Zrobiłam zdjęcie specjalnie

żeby nikt nie wątpił

że posprzątałam....
Teraz Leon jest w pokoju Li.
Leon płacze okropnie (czy to jest klatka czy pokoik), potrafi tak płakać kilka godzin bez przerwy
Iza nie ogarnęłam jego klatki, bo już nie dałam rady.
Katie i Klara:W pokoiku duchota, pomimo, że nie ma takiego upału.
UWAGA na klamkę w drzwiach- muszę poprosić męża, żeby ogarnął temat. Mam tylko nadzieję, że do tego czasu klamka „da radę”. Woda była, suchego nic a nic.
Siki były. Ale za to tylko jedna kupa … na moje oko Klary.
Wymasowałam Katie brzuchola, zobaczymy. Wczoraj był u niej komplet. Może później „cosik” zrobi (do 14 kupy brak

)
W pokoiku wyraźnie rządzi Klara.
Pobawiłyśmy się wędką, wymiziałyśmy się…
Wzięłam jeden żwir ze składziku i dosypałam do pojemników w szpitaliku i u Li.
Przykręciłam mrożenie w lodówce, bo mroziła jak zamrażarka.
Zerknijcie czy teraz będzie ok.Jedną część od sofy rozebrałam na mniejsze części i wyniosłam. Drugą postawiłam przy drzwiach. Marta ma przyjechać z siekierą !!!!
Kuwety zamoczyłam, odkaziłam i umyłam.
Pranie zrobione.
Podłogi pomyte.
Wieczorem podjedzie MaPi podać Lolkowi Metronidazol.
ZAGADKA ....
Kto tam jest
