Na pewno posypią się na mnie gromy ale chcę napisać jeden post w sprawie obrony pań, u których były koty.Myślę , że nie powinno się ich tu wyzywać od głupków.Bo jednak one nie przeszły nad nimi obojętnie.Syn tej pani znalazł je w śmietniku w reklamowce i zadzwonił do niej z pytaniem - co robić?Pani wzięła i odchowywała jak umiała.Kotkami zaopiekowała się też sunia pekinka.Byłam tam i widziałam je, to z dzieckiem to zapewne incydent.Nikt ich tam nie traktował jak zabawki.
A byłam tam ,w sprawie innego kota, którego też te pani zgodziły się przetrzymać i musiał mieć amputowany ogonek.One nie chodzą do weta , to fakt, zawsze uważają że nie mają pieniędzy.Ale są jedynymi ludźmi w tej okolicy którzy dają lokum porzuconym kotom.Dzięki nim na jesieni dom znalazło 6 kociąt i i mama, bo złapały je w łapak i przetrzymały kilka dni, więc mogłyśmy z Arkaną je przewieźć a mamę wysterylizować. Teraz od kilku miesięcy mieszka u nich kotek Maciuś z amputowanym ogonkiem , po którego nikt nie dzwoni z ogłoszeń

złoszczą się ale go nie wyganiają.
Ja mogłam pójść z nimi do weta wcześniej gdyby ktoś mi dał znak, ale miałam tylko sygnał , że z ogonem Macka ciągle coś nie tak i skupiłam się na tym.Bo wygląda to tak,że ja po pracy jadę tam, w drzwiach odbieram kota , idę do weta i odwożę z lekami, wiec co z reszta , która jest w domu nie wiem.Potem dowiedziałam się, ze jest źle już w chwili transportu do Lublina. Wtedy też miałam dziurę w budżecie ... (
Bardzo dziękuję ASk za to co robi , ogromne poświęcenie, ale myślę, że nie ma co zrzucać na kobiety , który chciały dobrze.
Naprawdę winny jest potwór, który wyrzucił je w reklamówce do śmietnika.