Szkodnik, ku*wa, bo nie ciachnela kotki!
Po 1.A to, ze przed dwa miesiace karmilam je co 4 godziny? Potem przez 3 miesiace im matkowalam jak idiotka biegajaca z brzuchem, zeby czasem nie wpakowaly sie pod samochod albo do psa sasiadow? Cale dnie siedzialam z kotami, powtarzam cale upalnie dnie w lato, mniej wiecej od 7 rano do 20, kiedy byly zamykane! Sklocilam sie z polowa rodziny, bo nie mogli zniesc, ze ciezarna przesiaduje z kotami.
Dwie kotki znalazly domy, potem polozylam sie do szpitala i w tym czasie jedna kotka zaginela. Od tamtego czasu zdrowie i zycie moje i moich przyszlych dzieci bylo priorytetem, nie myslalam juz tyle o kotach, nie mialam na to czasu ani ochoty. Wiedzialam, ze Siwej nikt nie zechce, bo to buras, a Czarny mial zostac u nas od poczatku. Udalo mi sie je ulokowac w piwnicy na zime.
Po 2.Kiedy mialabym wysterylizowac Siwa? Podczas pobytu w szpitalu, czy po porodzie, do kur*y nedzy? Dostala u weta zastrzyk w lutym. 15 maja okazalo sie, ze zastrzyk nie zadzialal, (Amika, nie wierzysz pewnie, ale niestety nie pomyslalam zeby poprosic weta o zaswiadczenie potwierdzajace interwencje hormonalna) a dokladnie troche wczesniej, jak zaczela rosnac.
To byla kotka wychodzaca od samego poczatku, nie znosila byc w domu, gdy dawno dawno pod nieobecnosc rodzicow wszystkie koty wpuszczalam do domu, 4ki kociat nie dalo sie potem wyprowadzic na dwor spowrotem, a Siwa zaraz po wejsciu do domu skakala po oknach jak szalona. Dzikus totalny, niespokojna dusza. Ten kot zyl swoim zyciem, zyl tak jak chcial, mysle, ze bylo jej z tym dobrze. Domow dla kociat zaczelam szukac jak jeszcze byly w brzuchu, wszystkie maja juz oczekujace domy stale, ale nie takie, ktore potrafia odchowac oseski.
Bez obaw, koty maja sie dobrze, 4 z 5 jedza juz samodzielnie.
Ale co?
ZLO!
SZKODNIK!
TACY LUDZIE SA PRZESTROGA DLA INNYCH!
Bo co? Bo wet kociat nie zobaczyl! Wszystkie zywotne, radosne, bawiace sie, po co im wet? Czy ludzie jak sa zdrowi to ida do lekarza? Tak dla pewnosci? Odrobaczyc moge samodzielnie, nie musze placic za wizyte u weta, za tabletke Panacuru place 5PLN u wiejskiego "krowiego" weta.
Sama moge im zmierzyc temperature i zajrzec do pyska.
To zrobil wet jak pojechalismy kilka dni temu z podtrutym (najprawdopodobniej) Czarnym. Powiedzial, ze on obstawia zatrucie trutka na myszy i daje cos przeciwgoraczkowego i witamine K. No i dwa zatrzyki do domu, zeby dac za dwa dni, ewentualnie jak sie nie polepszy to "mozna przyjechac w poniedzialek".
Jedna z lepszych chelmskich lecznic.
Na szczescie Czarny sie wylizal.
Zgina kocieta, z braku opieki! Jak to slysze to krew mi sie burzy!
Co do pomocy, merytoryczna, owszem, ale z imienia wymieniac nie bede. Proponowana - roznie bywalo, ja moge tylko tyle, inni tylko tyle, nie zawsze dalo sie to powiazac. Niezaleznie od oferowanej pomocy i zaangazowania traktowalam najazdy slowne i mentalne roznej postaci - nie mam obowiazku tolerowac czyjegos nieodpowiedniego w moim mniemaniu tonu. No ale to stare dzieje.
Tyle, gwoli scislosci jak to ktos ladnie powiedzial.
Pozdrawiam wszystkie kocie misjonarki, wasza religia jest swietoscia, ale niestety nie dla wszystkich.
A co do moich wypowiedzi, @Poker71:
art.1 ust.1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r., nr 90 poz. 631 ze zm.) "Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia".
Nie wstydze sie niczego, w szczegolnosci swoich wypowiedzi. Nie taki jest powod ich usuwania, no ale to jak ktos to postrzega nie jest moim zmartwieniem.
Jeśli nie administrator, to właściciel serwera na pewno wysłucha moich próśb i usunie je razem z moim kontem.
P.S. CatAngel - widac, ze jestes tu nowa. Za jakis czas zrozumiesz, co mialam na mysli

Ostatnio edytowano Pt cze 11, 2010 15:37 przez elzii, łącznie edytowano 1 raz