Duzi wyjechali więc wpadłam dziś dojrzeć kotecki

i tuż przed wyjściem na pociąg się pojawił Kacperek

radośc tym większa, że nie codziennie wpada ostatnio więc zawsze fajnie, jak się kocur objawi. Oczywiście musiałam wrócić do chaty po puszeczkę na kolację (400g, a co

), a Kacper nie chciał mnie wypuścić - trochę jadł, po chwili przybiegał do mnie z ogonem podniesionym w górę i nadstawiał łepek do głaskania miaucząc przy tym, abym szybciej się zabierała do "swoich obowiązków względem kota"

nosz normalnie o mały włos spóźniłabym się na pociąg
Zrobiłam na szybko kilka fotek, kiepsko wyszło, bo już ciemno było i z fleszem trzeba było pstrykać, ale mimo to wstawię jutro.
W każdym razie od jakiegoś czasu kacper króluje na podwórku z hasłem
"Jestem brudny, ale cudny"
