Kinia, dobrze, że zajrzałaś na miau. W schronie nie dożyłyby do rana, a to bardzo ładne kociaki i wyglądają zdrowo, tylko drą mordki z głodu
Musiały gdzieś mieszkać w piwnicy, pewnie darły mordki i ktoś nie wytrzymał i w środku nocy je przywiózł do schronu. Szkoda, że nie pomyślał, że takie maluchy bez matki nie przeżyją. Te dwa musiały być najsilniejsze, skoro jeden z trójki nie dotrwał do rana.
Mam nadzieję, że wymagają tylko wykarmienia i wszystko będzie dobrze.
Obawiam się, że teraz w schronisku możemy mieć częściej takie akcje, więc jeśli ktoś mógłby się zgłosić jako domek ratunkowy na przyszłość, to z Mruczeńką zbieramy telefony, żeby w razie czego wiedzieć do kogo zadzwonić w takiej sytuacji.
Szukamy też domów z doświadczeniem, np. studentów weterynarii, ale nie tylko, które mogłyby się opiekować kotami po wypadkach. W schronisku nie mają większych szans, bo często wymagają opieki całodobowej, podawania kroplówek i rehabilitacji.
Gdyby ktoś zdecydował się nam pomóc, poproszę namiary na PW.
bardzo na to liczę 
bardzo dziękuję Kinii79 za przygarnięcie maluszków 
