» Wto sty 13, 2009 10:53
dzieki wszystkim za słowa wsparcia, to bardzo pomaga... przepraszam ze to nie ja napisałam wam co z mala ale nie miałam sily o tym pisac, zaraz zaczynam ryczec...
od niedzieli czyli 9 dni temu zaczely sie problemy. mala od pierwszego dnia miala biegunke, byla bardzo chuda (1.8 kg) ale wet który ogladal ja w piatek powiedzial, ze jak je to sie nie martwic, dać jej kilka dni na to zeby organizm sam sie uregulowal. w sobote kupka byla normalna wiec wielka radosc. niestety w niedziele biegunka byla znowu , a rana zaczela sie bardzo sączyć. mała ma bardzo brzydkie szycie, które w srodku tworzy taki dołek i w nim zbieral sie caly syf i ropa. doszla tez goraczka. od niedzieli mala byla u weta codziennie, dostawała antybiotyki w zastrzyku i na pocztek tez lek przeciwzapalny (okazalo sie ze w kale bylo troszke krwi). codziennie rana byla dezynfekowana i pryskana sreberkiem. we wtorek bylo lepiej, goraczka minela, kupka ładna.mała maiła wielki apetyt, dawalismy jej intestinal royala zeby przybrala na wadze i zaczela robic normalne kupki. troche przytyla, nabrala sil, nawet se bawila.w srode bylo ok, rana juz sie prawie nie saczyla, liczylismy na to ze w piatek ostatni zastrzyk. niestety w czwartek znowu skoczyla temperatura, mala znów caly dzien przesypiała, ale nie bylo biegunki ani rana sie nie saczyla. dostala ponownie lek przeciwzapalny. w piatek temp spadła. Maleństwo byla juz tak wykonczona tymi ciaglymi doajzdami, zastrzykami, ze lekarka postanowila, ze da nam antybiotyk w tabletkach, zeby mala odpoczela. w sobote mala zaczela grymasic z jedzeniem, ale jeszcze wieczorem udalo sie podac jej lek. w niedziele temp wzrosla do 39.3 (wiec jeszcze ok) ale do wieczora mala prawie nic nie zjadła, za to zaczela bardzo duzo pic, prawie nie wstawala. miałam do wyboru jechac do lecznicy na nocny dyzur, gdzie po telefonie dowiedzialam sie ze jedyne co zrobia to dadza kroplówke, albo czekac do rana. zadzwonilam na komórke do lekarki, która polecono mi jako swietna specjalistke od kotów i ona powiedziala ze jak mala nie ma goraczki to mam przyjechac rano. temp byla 39.4 wiec czekalismy do rana.
w lecznicy bylysmy o 9, okazalo sie ze mala ma żółtaczke, badania kwi wyszly zle, wielonarządowa niewydolnośc, za to tak jak burdysek pisala nie ma białaczki i fipa. zrobili jej usg i wyszedł guz usytuowany w okolicy nerki. mala ma niski poziom hemoglobiny, bardzo malo plytek krwi itd. lekarka powiedziala ze trzeba uwazac z kroplówka zeby nie rozrzedzić zbytnio krwi (az strach pomyslec co by bylo gdyby mala dostala kroplówke w niedziele w nocy). Maleństwo została w lecznicy na dalsze badania i kroplówke. o 14 dzwonilam do nich i powiedzieli, ze wszystkie narzady nie dzialaja tak jak trzeba, ze musza jej zrobic laparotomie diagnostyczna zeby wiedziec co sie tam wogole dzieje i ze to zrobia ja jej jutro rano...
koszmar.... to chyba najdłuzsza doba w moim zyciu...
dzis o 14 pojade do lecznicy i bede wiedziala co stwierdzili i co robimy dalej... dam wam znac.
Ale jest promyk nadziei:) dzwonila do mnie przed chwila budrysek i powiedziala ze juz nie wytrymala i zadzwonila do tej lecznicy i powiedzieli ze mala dobrze zareagowala na leki i sa dobrej mysli. tak, ze musimy wierzyc ze wszystko jest ok i mala wróci do zdrowia i do domku. ona po prostu musi wyzdrowiec!
przepraszam ze pisze tak chaotycznie ale od kiedy mala jest u mnie prawie nie spie bo ciagle ktos musi przy niej byc, a jeszcze na to nakłada sie stres... no same wiecie...
sciskam was i jeszcze raz dziekuje za wsparcie!
kasia