Po złapaniu Agnieszkowego malucha i nieudanych łowach na inne kociaki z Szerokiej, postanowiłyśmy odważnie, że spróbujemy szczęścia na podwórzu, gdzie zostały jeszcze dwa kociaki. Dziś były 3 kociaki, chociaż sądzę, że ten jeden z innego miotu, bo większy (u weta okazało sie, że o całe pół kg.) i kolorystycznie inny.
Jest czarny, ma białe skarpeteczki, śliniak, białe majteczki i białe wąsy i białe włoski w uszkach. Ślicznota. Ogólnie w lepszym stanie niż pozostałe, ale ropa z oczek też cieknie. To chłopak i dostał imię Blacky, może nie jest oryginalne, ale było to na gorąco u weta. Drugi jest biały w szare łatki, prawdziwy debeściak. Mordeczka opuchnięta i zaczerwieniona. KK , ropa z oczu i pchły wielkości owiec. Brudny jak i poprzednie kociaki. Udało nam się je złapać, bo nie było "właściciela stada", był za to jego brat i gołymi rękami łapał dla nas kociaki, bo chciał nam pomóc, mówiąc, ze brat to wariat. Na podwórzu został jeszcze jeden debeściak, zbyt przestraszony, by dało się go dziś złapać. Możliwe też, Ze mamy jeden dom chętny na kociaka.
Drugi też chłopak i dostał na imię Lamik.Chłopaki zostały odrobaczone, a wieczorem zostaną odpchlone, jak nadejdzie dostawa strongholdu, bo cały wykupiłyśmy.
Debeściak u mnie od razu poznał braci i siostry, pozwiedzał wszystko i rzucił się spać na ławę. Blacky był bardziej ostrożny, przysiadł w kąciku.
A teraz muszę iść zakroplić im oczka.