Ratujcie kotkę...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw lis 13, 2008 13:32

Witam wszystkich na forum!
Jestem tu nowa. Na samym początku zwiedzania forum zajrzałam na wątek o wetach i tam znalazłam link do tego tematu. No i po prostu musiałam się tu dopisać. Absolutnie ODRADZAM A-Z Wet! Byliśmy tam dawno temu z naszym psem - zakulał na tylną łapę. Został zbadany i wet podjął decyzję o wsadzeniu psa w gips (nie za bardzo pamiętam diagnozę, chodziło w każdym razie o to, że koniecznie należy unieruchomić staw). Pies - doberman - miał zagipsowaną całą tylną łapę, gips był bardzo ciężki, pies ledwo chodził. Ale skoro tak trzeba - męczyliśmy się razem z nim. Po około 2 dniach pies stał się bardzo osowiały. Uznałam, że dość tego - trzeba się pozbyć gipsu. Pojechaliśmy do lecznicy. Wet odmawiał zdjęcia gipsu - bo przecież to zaszkodzi psiej łapie, będzie miał trwałe zmiany, etc. Zaparłam się - albo on zdejmie gips tu i teraz, albo po powrocie do domu zrobię to sama. No więc ostatecznie, patrząc na mnie jak na idiotkę, wet - zapewne domorosły ortopeda, pozbył się gipsu. A tam - niespodzianka - obrzydliwa, paprząca się rana (typu odleżyny) spowodowana ciągłym kontaktem łapy z gipsem. Jeszcze trochę, a pies by nam wykorkował z powodu zakażenia. Wściekłam się potwornie, pojechaliśmy na Gagarina. Tam wyprowadzono psa na prostą - wyleczono ranę, a problem ze stawem - jak się okazało - wcale nie wymagał gipsu ("Proszę pani, w takiej sytuacji nigdy się psa w gips nie wsadza!"). Także brawa i wielkie dzięki dla wetów z Gagarina, że bez oporów i z wielką życzliwością poprawili to, co zostało spartolone w A-Z Wecie.
Później zresztą cudownie zajmowali się moją psiną po tym, jak została u niego zdiagnozowana kardiomiopatia rozstrzeniowa - wyprowadzili z pierwszego spowodowanego chorobą kryzysu i późniejszą rewelacyjną opieką podarowali mu jeszcze rok życia.

Rózia

 
Posty: 173
Od: Czw lis 13, 2008 12:02

Post » Pon kwi 13, 2009 22:26

Witam, też jestem nowa. I również odradzam.

Poprzedniego psa mi uśpiono, nie wiedząc co mu jest. Podobno miał objawy potrącenia przez samochód (co jest głupotą totalną - niby jak, skoro był w domu). Pies w przeciągu kilku godzin dostał paraliżu całego ciała. Nie wiadomo co było przyczyną. Dzieciakiem jeszcze byłam i decydować o niczym nie mogłam, ale pamiętam wszystko dokładnie.
Z obecną sunią nie lepiej. Nie potrafią odpowiedzieć na proste pytanie: "Co jej jest?". Zawsze wymijające odpowiedzi, absolutnie zawsze i do tego koniecznie zastrzyki z witaminami... Po problemach z kręgosłupem, miałam iść na kontrolę, tylko kontrolę - a skończyło się na kolejnych witaminkach...
Wyciskają kasę jak się da i na czym się da.
I ciągle męczą o sterylkę. Dbam o moje futerko i sterylka będzie, ale na pewno nie u nich...

yurii

 
Posty: 1
Od: Pon kwi 13, 2009 21:24
Lokalizacja: warszawa

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości