Cała rodzinka była wczoraj u okulisty (maluchy) i u lekarza. Kociaki zostały obadane, obejrzane, obmacane. Rezultat? Całkiem niezły. Grajek i Muminek dalej mają chore oczka, które trzeba zakrapiać. Morgan ma niestety nadżerkę w pyszczku i też trzeba smarować. Z dwojga, a raczej z trojga, złego lepiej, że to Morgan, z nie Grajek. Przy Grajku na pewno stracilibyśmy wszystkie palce...

Uszka Morganio ma czyste - najgorzej jest u Muminka. Ale też nie jest źle. Pani doktor powiedziała, że kotki będą miały piękne, zielone oczy. A jakie miałyby mieć? Matylda ma piękne i zielone - po matce się dziedziczy w końcu

. I w ogóle Matyldzia jest okazem zdrowia. Nic, tylko się zakochiwać! Na koniec maluchy zostały po raz pierwszy zaszczepione. Morgan darł paszczę najbardziej. Najbardziej też darł paszczę w drodze do weta. A dochtor powiedział, że mały może najbardziej "odchorować" szczepionkę.
Za to w domu...
W domu koty padły. Chociaż nie. Morgan nie padł. Morgan stwierdził, że to głupio, tak padać. On właśnie wrócił, w końcu w chłodnej łazience się znalazł. I się zaczęło zaczepianie zmęczonego rodzeństwa oraz mamusi. No co wy? Wstawajcie, nie wygłupiajcie się. Po co śpicie? Patrzcie, jak fajnie... I tak w koło Macieju. Grajek, jak to nie on, strasznie obolały, piszczący, z pretensjami do całego świata, skulił się w kąciku i powoli po prostu zasnął...
Podsumowanie: Morgan to kot, w którym pod pokrywą Kociego Pierdoły, kryje się Najgorszy Rozbójnik i Zabijaka.[/list]