dzwoniłam Moniko,czuje sie okropnie ,ale to nie ja cierpie tylko ten biedny pogruchotany kot...
znów rycze...Kot bardzo cierpi ,mimo podawanych leków przeciw bólowych,jak chce sie poruszyc..a robi to..to rzuca sie z niemym krzykiem jakby chciał sobie nogi z bólu odgryzć...
dziewczyny on tak bardzo cierpi...
nie ma czucia głębokiego...cokolwiek to znaczy brzmi okropnie....gdyby to czucie było tz. była by nikła ale by była szansa...
czy on musi dalej tak cierpiec?
pomyslmy przez chwile.....my płaczemy ale nic nas nie boli ,a on tak cholernie cierpi.....
jak musi bolec że chce konczyny poodgryzac...
czy jest sens przedłużać cierpienie.......