Karotka pisze:Maggia pisze, że ktoś widuje kotke. Trzeba szybko działać, bo może sie znów przenieść w inne miejsce. Załatwiłyscie klatke-łapke? Moge zadzwonic do Kociego Pazura i pozyczyc. Nie wiem czy masz samochód, bo to kawał złomu. Jeżeli nie to pogadam z mężem, może dowiezie o ile KP będzie miał wolna klatke. Trzymam kciuki.
Mam w domu kotke, którą wychowałam od 4 tygodnia jej zycia, a do rak przychodzi tylko jak sama ma ochotę i tylko do mnie i męża. Innych ignoruje. Gdyby sie kiedys zgubila, wiem, że nikt by jej nie pomógł, bo by ja prawdopodobnie wzieli za dziczka. Dlatego mocno trzymam kciuki za odnalezienie Kotki.
Karotka- Małgosia jest teraz w pracy. Pewnie odezwie się dopiero jak wróci (po 17.00). Wiem że nie ma samochodu.
Ja tę kotę oswajałam ponad 1,5 roku. Skok zbliżenia miał miejsce dopiero jak przyprowadziła mi swojego chorego synka (dziś ma go moja przyjaciółka). Wtedy już się miziałyśmy - itd. Potem - sama kotka zachorowała- i już byłyśmy blisko całkiem- mogłam rozpocząć leczenie- wzięłam do domu. Małgosia ją przygarnęła juz na stałe- i u Niej rozkrochmaliła się na całego. Ale wśród obcych zachowuje się właśnie jak dziczek. Nie sądzę więc, żeby ktoś ją w ogóle przygarnął- bo ona do nikogo nie podejdzie. Małgosia miałaby tu szansę, bo u niej była już chyba miesiąc i razem z nią przecież spała... Może minął już pierwszy szok po niedobrej przygodzie i podejdzie do Małgosi. Sęk w tym, że ostatnio Małgosia jej nie mogła nigdzie wypatrzeć.
Żeby tylko kota nie poszła nigdzie indziej... Tym się martwię najbardziej.
Monika