Po drugim kotku ślad zaginął.
Też się zastanawialiśmy czy go ktos nie zabrał. Ale to raczej niemożliwe, musiałby to być ktoś kto nie boi się dziczków i zdesperowany jak my.
Kociak nadal przerażony ale na szczęście je i nawet się myje.
Niestety nie załatwiał się jeszcze. Tzn. siusiu zrobił jak siedział w transporterku i podczas przenosin (ze strachu).
Chyba lubi jak się do niego mówi, bo wtedy się uspokaja.
Jest naprawdę piękny, choc na zdjęciach tego nie widać.