To teraz tak:
nadrabiamy zaległości w zeznaniach... Monika jest na bieżąco informowana.
Kota udomowiona. Pieszczoch z niej okrutny.
Zaliczyłyśmy weta. Ku mojemu, a jeszcze większemu zdziwieniu Moniki, Kota była super hiper mega grzeczna. Mnie zaś wet posądził o komfabulację. Ale po kolei:
Wczoraj ja i Kota byłyśmy u weta. Ehm, Monika też była - tylko wcześniej z Kotą u swojego weta - Kota, jak wiecie, była wtedy chora i potrzebowała wsparcia, skończyło się na usunięciu macicy i jajników (cóż, początki ropomacicza dały znać o sobie)... Kota wpadła w furię, amok i schizę ocierali jej z lewego oka... Monika uprzedzała, że akcja może się powtórzyć...
Nie powtórzyła się, ja zaś wyszłam przed panem wetem na jakąś nienormalną. Najpierw przez telefon urabiałam go, jaki to dziki drapieżny kot. Później już w gabinecie ustawiałam: niech pan to schowa, tamto przestawi. To się wziął był chłop przejął był... przebrał się w odzienie ochronne - czytaj rękawice co by nie pogryzła i nie podrapała...
Otwieramy górę transportera... i co?
Kopara mi opadła i z łoskotem potoczyła się po podłodze. Kota siedziała spokojnie - obejrzał ją, obadał, zajrzał w każdą dziurę, dał lekarstwo do pyska, dał zastrzyk, odpchlił, a ona wciąż spokój (pewno powtarzała sobie w myślach ulubioną mantrę pańci: jestem oazą spokoju, pierdolonym, wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora).
Wet mnie wyśmiał.
- To ma być ta dzika bestia? Proszę pani, powiem tak: to jest jeden z nielicznych najgrzeczniejszych kotów, jaki kiedykolwiek u mnie był.
No psia mać! Sugerował, że bujam. A przecież, jak ją pierwszy raz odinstalowywałam od transportera w swojej łazience to mało co mnie nie zabiła i na suficie - nie wiem jakim cudem - wylądowała.
____________________________________________
Więc stukam na gg do Moniki (zgodnie z obietnicą zresztą):
Moi (11-09-2007 18:59)
pogryzła mi palce lekarz ma szramę na twarzy, potłukła fiolki, podrapała i porwała mi kurtkę, generalnie szok
Monika (11-09-2007 18:59)
jezu
Monika (11-09-2007 18:59)
mowilam
Moi (11-09-2007 18:59)
żartowałam
Moi (11-09-2007 18:59)
tralalalal
Moi (11-09-2007 19:00)
była tak grzeczna że siedziałam z otwartą gębą przez cały czas nie wierząc w to
Moi (11-09-2007 19:00)
Moi (11-09-2007 19:00)
jak nie ona
Monika (11-09-2007 19:00)
cos ty
Monika (11-09-2007 19:00)
______________________________________________
Dzikus!
Tiaaa...
hahahahha!
Strach się bać - Kota po powrocie do domu obeszczana z radości była. Całą noc rzecz jasna spała u mnie na łóżku olewając totalnie swój ulubiony koszyczek wiklinowy.
Zaczyna czuć się mega swobodnie o czym świadczy uniesiony w górę ogon i to będzie gadający kot (już zaczyna, aż się boję, co to będzie, kiedy się rozkręci).
Tiaaa... kotę mam - no name kotę mam...
Jakieś pomysły?
Bo do filigranowej piękności długo "gruba" mówić nie mogę... "sucha dupko", "krówko", "króliczku"... "Malutka"
Weny brak, helpnąć mi tu perszem.
Foty z komórki, nie marudzić na jakość, a podziwiać i piać z zachwytu:
czy to nie jest cudo??????