rany jak one płakały

jak ja nie lubie takich pozegnan ,no wiem że taka moja rola ,ale serducho mnie boli i wszystko we mnie sie szarpie mam świadomość że one za chwile będą brykać...mialam sporo chętnych....nie mogłam sie zdecydować...ale tylko jedna osoba zaproponowała że wezmie dwa i to chetnie ,on tez by nie chciał aby jego z rodzenstwem rozdzielali...czekam teraz na wiadomośc od niego...jego brat (dorosli ludzie ,żonaci ,dzieciaci ) ma stronke internetowa o kotach ...i dużą wiedze zarówno w teori jak i praktyce,oni równiez mieli kota lat temu pare ,zachorował na PP ,podobno walczyła bardzo ale sie nie udało ,kotek był wz\ięty ze schronu...