Tri z niebieskimi oczami- już u Kicorka :)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon sty 01, 2007 17:36

A w ogóle to przyszłam powiedzieć, cos co jest kompletnie nie w temacie, ale dalej jestem lekko zaaferowana sprawą, więc tak jakoś...

Otóż okazuje się, że wczorajsze schroniskowe moje wewnętrzne przeżycia z pobytu w kociarni, to był dopiero przedsmak wrażeń...

Jak ktoś ma czas (ostrzegam - długie) to zapraszam na relację.
Pirwsza część tutaj.
Druga tutaj.

fifkafifka

 
Posty: 49
Od: Czw lip 06, 2006 19:34

Post » Pon sty 01, 2007 18:59

Kicorek pisze:
Mysza pisze:Kicorku a Cichy Kąt? ;) Jak dla mnie azyl/schronisko doskonale prowadzone

A wiecie, że kotka jest pointem? :) Znaczy się ma syjamowate znaczenia- stąd te niebieskie oczy, do tego oczywiście jest szylkretką z białym.
Obłędna mieszanka jak na dachowca, narmalnie koci cud :D

Ale CK nie jest schroniskiem gminnym, powołanym z urzędu czy jakoś tak, tylko prywatnym. Myślałam o takim, gdzie ludzie pracują za pensję... normalnie przecież człowiek stara się wykonywać swoją pracę przynajmniej poprawnie :?

Józefów też jest prywatny :?
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon sty 01, 2007 19:18

Taaak? 8O
Byłam przekonana, że to schronisko gminne.
No nie! :evil:

A tymczas faktycznie zaproponowałam ze względu na urodę kotki. Gdyby warunki w schronisku były inne, to berni założyłaby pewnie informacyjny wątek w stylu: "Niezwykłej urody dorosła wysterylizowana kotka w schronisku. Może ktoś chce dać jej dom?"
I wtedy wraz z innymi forumowiczami trzymałabym kciuki 8)
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30705
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon sty 01, 2007 20:02

Z tego co wiem schronisko "stare" było prywatne, ale pod nadzorem Urzedu Miasta - nie wiem jak dokładnie to działało, ale z tego co wyczytywalam to tak było.

Teraz schronisko jest miejskie.

W schronisku nie podaje sie kotu tabletek na robaki, a co dopiero hormony. Koty było porozdzielne w klatkach, kotki osobno, kocury tez.

Jezeli choć czesc kotów jest tam pokastrowanych to dla mnie dobra wiadomosc.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pon sty 01, 2007 20:07

modliszqa pisze:Czyli jedna akcja ..... sprawna :-) dla wybrańca o niebieskich oczach ?;-) Hm, inne bez szans na pokochanie i wyrwanie ? Szkoda, ze i tutaj głównym motorem działania jest uroda .........

Smutno mi się jakoś zrobiło , wielokrotnie widzę zapał w wyciąganiu ze schronów kotów "rasowych", interesująco umaszczonych ..... I obojętnym podejsciu do tych mniej urodziwych .

Szczęśliwego Nowego Roku :-) ........ kotom ........



Nie zarzucaj innym że są obojętni na los kotów mniej urodziwych, bo to nieprawda.
Mi też jest smutno że one tam zostały. Ale niestety narazie nie mogę ich zabrać bo mam do wydania jeszcze inne koty:czarne i czarnobiałe i uwierz mi ratowałam je z takim samym zapałem jak tą kicię.

Został tam kocurek bez łapki, nie wiem jaki ma kolor futerka, ale uwielbia człowieka.
Może zaoferujesz mu dom,nawet tymczasowy, szanse na wyrwanie i pokochanie. Tylko powiedz tak, jutro po niego pojadę.

Berni -właścicielka dwóch burasów i czarnuszka (buraska jest zabrana z bielskiego schroniska).
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon sty 01, 2007 20:32

było tak:

zadzwoniła do mnie Berni , żeby dowiedziec się o to gdzie jest schronisko dokladnie.
powiedziala, ze skontaktowala sie z wolontariuszką (ja mowilam berni o dziewczynie, ktora pisze na dogo), ze jest jakas kotka, być może coś z syjama, niebieskie oczy. Tyle wiedzac, przestraszyla sie, ze taka kotka moze trafic w nieodpowiedzialne miejsce i dla zysku być rozmnazana wiec podjeła działanie zmierzające w wydobyciu jej ze schroniska.

Kiedy Fifka dowiedziala sie, ze kotka jest tam juz rok to miala ja tam jednak zostawic? Bo to znaczy, ze jednak nie ma u nas kolekcjonerów czy innych rozmnazaczy hobbystow i miala wziazc burska lub np kotka bez łapki?

Boże każdy z tych kotów potrzebuje domu, kazdy na super dom zasluguje. U Berni na dom czekają koty "zwykłe", u mnie też są zwykle na wydaniu. Berni nie wybiera sobie co ciekawszych kotów - w czasach kiedy ona byla wolontariuszka zabierala te co bardziej potrzebujace pomocy.

Niestety jest duzo wieksze ryzyko, ze ktos rozmnozy "nietypową" kotkę niż zwykłą buraske, bo znajomi by chcieli takie ładne kociaczki.
W tym schronisku nikt nie pyta jaką ktos ma wiedze na temat kotow, czym beda karmic, czy wykastruja , nie powiedza by zaszczepic.
Nie, bo jeszcze sie wkurza, ze jest za 5 minut 12.00 i ona w sumie to ma juz wolne, a ktos jej glowe zawraca.[/url]
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pon sty 01, 2007 22:20

Ja tu jestem najbardziej zielona w temacie, paradoksalnie, bo to ja jako podstaiona osoba poszłam i wzięłam tą kotkę z bidula, ale i tak powiem, co myślę... i co wiem :) (nie pot o umiem mówić, żeby siedizec cicho)

1. jest sobie wolontariuszka, dziwczyna młoda, przed którą świat stoi otworem, i która zamiast isć po szkole na biladd i lotki do knajpy z paczką znajomych i jarac szlugi, woli pojechać do schroniska dla zwierzat, które jest na odludziu i posprzatac kotom kuwety, CHWAŁA JEJ ZA TO!
2. w schronisku zderza się z brutalna rzeczywistością, gdzie zycie uczy ją, że nie wszędzie jest jak w animal planet, że światem rżadza układy i układziki, że to co najcenniejsze, czli zycie i zdrowie stworzenia nie ma znaczenia, więc lituje się nad kotką, która podczas półgodzinnego sprzątania kociarni cały czas siedziała jej na ramieniu, mruczała i wołała "kochaj mnie", dziewczyna pomimo zakazów i rstrykcji robi jej zdjecie i umieszcza jej ogłoszenia na forum, żeby jej znaleźć dom, I CHWAŁA JEJ ZA TO!
3. ogłoszenie znajduje Berni, która ma prawdopodobnie więcej niż owa wolontariuszka (tak piszę w ciemno, bo o wolontariszce nie wiem nic, poza tym, ze istnnieje...) doświadczenia i kontaktów w szukaniu kotom domów, Berni znajduje na forum tymczasowy dom i załatwia transport, CHWAŁA JEJ ZA TO!
4. tymczasowym (a być moze i stałym) domem okazuje się Kiciorek, I CHWAŁA JEJ ZA TO!
5. Bedni jakoże nie może sama iść wyciągnąć ze schroniska kota ze wzgledów organizacyjno-historyczno-osobisto-prawno-itp znajduje firurantke, która idzie i nieświadoma niczego idzie i gładko wyciąga kotę ze schroniska, I CHAWAŁA JEJ ZA TO (hehe, to ja to ja, jestem dzielna, nie?)
6. wszystko jest relacjonowane na forum, gdzie zainteresowani się cieszą i dizelą się wrazneiami, i nagle zjawia sie ktoś, kto stawia zarzuty i ma pretensje, twierdzi, że zła motywacja, zła ogranizacja, złe założenia i nie wiem co jescze złe... ZONK :(

Kochani! W tym przypadku zdecydował sopień miziastości kotki, a nie stopień urody. Stopień urody przypadkowo pokrywał się ze stopniem miziastości i dla doświadczonej Berni był konkretnym i ważnym argumentem. DODATKOWYM.

Tak naprawdę, uroda ma znaczenie. Nie ma się co oszukiwać, uroda zawsze ma znaczenie. Zawsze i wszędzie, w każdej dziedzinie.
ALE!
W przypadku osób tak zaangazowanych jak Berni (i prawdopodobnie nasza dzielna wolontariuszka) uroda moze decydowac jedynie o kolejności podejmowania działań, a nie o tym, czy w ogóle je podejmować. Trzeba to umieć odróżniać.

A wiecie co jest najwazniejsze?
Żeby takim ludziom jak Berni nie podcinać skrzydeł. Żeby po powrocie z jednodiowego wypadu sylwestrowego do siostry nie musiała słuchac zarzutów i obelg, zeby nie musiała się spalac na złosci, tłumaczenia sie komukolwiek, na nepotrzebne emocje.
Żeby w tym czasie sprawdziła jakies ołoszenie, jakis domek, zrobiła coś produktywnego, bo ona robi to profesjonalnie i sprawnie, lepiej niż ja czy moi znajomi i nalezy ją w tym wspierac, bo to jest jej działka i sie w nej sprawdza.

I nie mówię tu tylko o Berni, żeby nie było że wsiadłam sobie na nią jedną i jej bronie jak pajac. Mówię teraz bardzo ogólnie. O ludziach, którzy robą ta samą robote co Berni.

Tak więc apeluję do Was, jak mówi mój Sasiad: "więcej czytaj, mniej mów". Albo po staremu: zastanów się dwa razy zanim powiesz :)

Pozdrawiam serdecznie i proszę o łagodny wymiar kary za tak długi i mentorski wykład od osoby, która g..no wie :)

fifkafifka

 
Posty: 49
Od: Czw lip 06, 2006 19:34

Post » Wto sty 02, 2007 9:50

berni, jak tam dziś kicia? I czy nadałaś jej jakieś imię?
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30705
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto sty 02, 2007 15:15

Fifka świetny post i podsumowanie tego wszystkiego, CHWAŁA CI ZA TO ;)

Modliszqa , nie rozumiem Twoich zarzutów. Berni teraz nastawiła się na ratowanie kolejnego bielskiego kota - niepozornego buraska bez łapki. Czy przez to również 'zaniedbuje' inne koty, które czekają na pomoc?

Jestem w wolontariacie dopiero od początku grudnia. Pojawiam się w schronisku co sobotę. Tylko jeden pracownik zajmuje się kotami, postaram się dowiedzieć o tych biedakach jak najwięcej.

Z tego, co wiem parę kotów/kotek jest wykastrowane/wysterylizowane.

Moim zdaniem schronisko skupia bardziej się na psach, a to nie jest odpowiednie działanie. Suczka, którą ostatnio udało mi się wyciągnąć ze schroniska nie była zaszczepiona. Myślę, że z czasem, kiedy schronisko będzie sprawnie zaszczepiać wszystkie psy, to zajmie się również odpowiednimi zabiegami weterynaryjnymi dot. kotów.

Niestety sterylizacja i kastracja w schronisku nie odnosi się również do psów :?
Pozdrawiam
Justyna

Airandiril

 
Posty: 3
Od: Nie gru 31, 2006 16:18
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sty 03, 2007 17:43

Co u kotki słychać? Ona jedzie do Kicorka na stałe czy na tymczas?

ezynka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2382
Od: Pon sie 22, 2005 18:18
Lokalizacja: Świecie, kujawsko-pomorskie

Post » Śro sty 03, 2007 17:51

Na tymczas, chyba że futra tak się zintegrują, że nie będą mogły bez siebie żyć ;)
Tak czy siak sterylka będzie u mnie - strzeżonego Pan Bóg strzeże...

Trzymajcie kciuki za pozytywne nastawienie moich łobuzów. Do tej pory na tymczasie miałam same kociaki, a to dorosła kotka. Moje futra raczej na jej urodę nie polecą... :?
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30705
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro sty 03, 2007 18:04

Trzymajcie kciuki za pozytywne nastawienie moich łobuzów.


Trzymam i mocno zaciskam :ok:
Myślę, ze kotka sobie poradzi, była przecież w schronisku. Twoje koty mogą się trochę boczyć na początku, to normalne. Jednak mam nadzieję, że wszystko będzie OK :)

ezynka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2382
Od: Pon sie 22, 2005 18:18
Lokalizacja: Świecie, kujawsko-pomorskie

Post » Śro sty 03, 2007 20:41

Również trzymam kciuki :D

Natala C

 
Posty: 182
Od: Śro lip 26, 2006 21:01
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 03, 2007 22:54

Kicorku trzymam kciuki :ok:
Na wszystko potrzeba czasu, może twoje koty nie od razu pokochają nową. Muszą sie jej dobrze przyjrzeć i troche poznać, wiele zależy tez od kotki czy wejdzie do stada po cichu, czy będzie chciała grać pierwsze skrzypce. Daj im szansę ustalić swoje miejsce w stadzie.
Ja staram się w sprawy kocie jak najmniej wtrącać i jakos we czwórkę (a właściwie w piatkę,bo pies tez należy do tego stada) się dogadują. Powodzenia :wink:
Leysi i Dyzio za TM :(

Dyzio

 
Posty: 1042
Od: Czw maja 19, 2005 22:23
Lokalizacja: Warszawa - Wola

Post » Czw sty 04, 2007 11:19

Będzie dobrze :ok:
Szkoda tylko, że z adopcji Jagódki domek się wycofał :( byłoby o jeden stresik mniej :roll:
Obrazek

Akineko

 
Posty: 2317
Od: Pt wrz 23, 2005 10:20
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 211 gości